Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Sakiewicz o wydarzeniach na Marszu Niepodległości: „Mam wrażenie, że wszyscy trochę zawalili”

Narracja musi być spójna, wszyscy jesteśmy równi wobec prawa - tak o interwencjach policji podczas strajków kobiet i na Marszu Niepodległości mówi redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. "Mam wrażenie, że wszyscy trochę zawalili" - dodał w komentarzu dotyczącym wczorajszych wydarzeń w Warszawie.

Aleksander Mimier/Niezalezna.pl

W Warszawie odbył się wczoraj Marsz Niepodległości. W tym roku – ze względu na sytuację epidemiczną – miał się on odbyć w formie "rajdu samochodowego", jednak wiele osób zdecydowało się przejść pieszo przez stolicę. Doszło do zamieszek na niektórych skrzyżowaniach i błoniach wokół Stadionu Narodowego.

O ekscesy, do których doszło podczas marszu, pytany był w TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".

- Mam wrażenie, że wszyscy trochę zawalili. Bez wątpienia intencją organizatorów było to, żeby przyjąć pomysł, który zaproponowały amerykańskie Kluby Gazety Polskiej, czyli marsz zmotoryzowany. Gdyby on się w pełni odbył w takiej formie, nie doszłoby do takich incydentów. 90 procent uczestników tego marszu się podporządkowało, próbowało lub wzięło udział w tym marszu zmotoryzowanym

- powiedział Tomasz Sakiewicz. 

Już po marszu pojawiły się informacje, że w niektórych miejscach policja mogła blokować dojazdy do kawalkady pojazdów.

- Muszę niestety potwierdzić to, że policja nie dopuściła wszystkich zmotoryzowanych do tego marszu, pytanie dlaczego? Nasi klubowicze też niektórzy nie zostali dopuszczeni przez policję, być może chodziło o względy bezpieczeństwa, nie chcę tego przesądzać, ale mówię, że takie fakty miały miejsce, że nie wszyscy zmotoryzowani mogli wjechać do tego marszu. Jeżeli były przypadki, że policja nakłaniała do pieszego udziału, to niestety policjanci złamali prawo

- mówił Sakiewicz w TVP Info. 

Redaktor naczelny "GP" wskazał też na rolę organizatorów. "Organizatorzy nie powinni włączyć pieszych do swojej kawalkady samochodów, jeżeli się od tego odcinają, to powinni wyraźnie służbami oddzielić tłum pieszych od marszu samochodów, powinna być ogromna przerwa i określić to jako inny marsz, nie związany z nimi" - podkreślił Sakiewicz.

Pojawiają się też pytania, czy policja zachowała równowagę wobec interwencji na marszu i podczas wcześniejszych Strajków Kobiet, na których również dochodziło do wybryków chuligańskich. Tomasz Sakiewicz uważa, że przekaz w takich przypadkach powinien być spójny. 

- Pytanie o to, czy policja zachowała równowagę wobec obu wydarzeń, jakimi były marsze feministek i to, co się działo wczoraj. Bo nawet jeżeli tej równowagi nie było, jeżeli było tak, że trzeba było użyć inaczej siły, inaczej reagować, to trzeba to ludziom wytłumaczyć. Dlaczego zwolennik lewicowej organizacji rzucający butelką w kościół czy atakujący policjanta chroniącego kościół nie powinien być ruszany przez policję, a dlaczego taki sam zwolennik, ale narodowców, atakujący policjanta, powinien zostać postrzelony? Ta narracja musi być spójna (...) wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Bardzo ostro potępiam to, co zrobili ci, którzy zaatakowali policję, rzucali petardami, być może byli tam prowokatorzy, chuligani, musimy to ostro potępiać. Ale tak samo musimy ostro potępiać to, co zrobiły feministki czy ich zwolennicy, czyli atakowanie policji. Nie może dochodzić do takiej sytuacji i reakcja musi być podobna, a przynajmniej zrozumiała dla całego społeczeństwa

- zakończył. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Marsz Niepodległości #Tomasz Sakiewicz

mk