- Każdy może kochać Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, kure..wo, kłamstwo i kradzież cudzych pomysłów i sukcesów jako sposób na życie. Nie ma zakazu. Ja natomiast z popieraniem kure..wa, kłamstwa i kradzieży nie chcę mieć nic wspólnego, i to jest moje prawo
- czytamy we wpisie, którego autorką miała być Lempart.
- Więc luz. Kochajcie sobie złodziejki i kłamczuchy robiące sobie kariery na plecach ludzi robiących rzeczy, ja po prostu z definicji trzymam się z daleka, tak samo jak Strajk [Kobiet -red.] Tutaj nie ma porozumienia i nie będzie problemu, jak wybierzecie śliczną, podłą kłamczuchę. To się dzieje częściej, niż się nie dzieje
- kontynuuje autor/autorka wiadomości i dodaje, że „konsekwencje promowania podłości w polityce, a konkretnie osób, które z okradania Strajku Kobiet zrobiły sobie sposób na życie są takie, że nie ma mowy o żadnej współpracy, promowaniu”.
- Natomiast rozumiem też, i przekonałam się, że to właściwie nikogo nie obchodzi, bo kure..wo, kłamstwa i kradzież po jednej stronie i bycie okradanym i wykorzystywanym po drugiej to przecież zaledwie „konflikt”
- czytamy na screenie opublikowanym rano na Twitterze przez Pawła Klebbę.
Członek @partiarazem @_pklebba udostępnił taki "sympatyczny" wpis Marty Lempart skierowany do @AgaBak. pic.twitter.com/AqD0G8SsvK
— Marcin Dobski (@szachmad) January 8, 2021
Wpis szybko zdobył dużą popularność, a jego kopie krążą po sieci. Jeszcze kilka godzin temu post był widoczny na profilu lewicowego aktywisty Pawła Klebbe, lecz po burzy w mediach społecznościowych konto zostało przez użytkownika zablokowane.
Wcześniej rozmowę opublikowała na Instagramie feministka „Gabe”, ubolewając, że „za samo pozytywne słowo o Agnieszce Dziemianowicz-Bąk można zarobić u Marty Lempart bana”.
screen/Instagram?@Gabe