Spacery po ulicach polskich miast - jak to określały feministki z tzw. Strajku Kobiet - umarły śmiercią naturalną. Przyszła więc pora na rozliczenia. Lewicowy aktywista Paweł Klebbe, określający się jako „lewak, feminista oraz członek Partii Razem”, opublikował dziś na Twitterze screen wiadomości tekstowej, którą według niego wysłała liderka tzw. Strajku Kobiet Marta Lempart do jednej ze swoich rozmówczyń. Padają mocne słowa...
- Każdy może kochać Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, kure..wo, kłamstwo i kradzież cudzych pomysłów i sukcesów jako sposób na życie. Nie ma zakazu. Ja natomiast z popieraniem kure..wa, kłamstwa i kradzieży nie chcę mieć nic wspólnego, i to jest moje prawo
- czytamy we wpisie, którego autorką miała być Lempart.
- Więc luz. Kochajcie sobie złodziejki i kłamczuchy robiące sobie kariery na plecach ludzi robiących rzeczy, ja po prostu z definicji trzymam się z daleka, tak samo jak Strajk [Kobiet -red.] Tutaj nie ma porozumienia i nie będzie problemu, jak wybierzecie śliczną, podłą kłamczuchę. To się dzieje częściej, niż się nie dzieje
- kontynuuje autor/autorka wiadomości i dodaje, że „konsekwencje promowania podłości w polityce, a konkretnie osób, które z okradania Strajku Kobiet zrobiły sobie sposób na życie są takie, że nie ma mowy o żadnej współpracy, promowaniu”.
- Natomiast rozumiem też, i przekonałam się, że to właściwie nikogo nie obchodzi, bo kure..wo, kłamstwa i kradzież po jednej stronie i bycie okradanym i wykorzystywanym po drugiej to przecież zaledwie „konflikt”
- czytamy na screenie opublikowanym rano na Twitterze przez Pawła Klebbę.
Członek @partiarazem @_pklebba udostępnił taki "sympatyczny" wpis Marty Lempart skierowany do @AgaBak. pic.twitter.com/AqD0G8SsvK
— Marcin Dobski (@szachmad) January 8, 2021
Wpis szybko zdobył dużą popularność, a jego kopie krążą po sieci. Jeszcze kilka godzin temu post był widoczny na profilu lewicowego aktywisty Pawła Klebbe, lecz po burzy w mediach społecznościowych konto zostało przez użytkownika zablokowane.
Wcześniej rozmowę opublikowała na Instagramie feministka „Gabe”, ubolewając, że „za samo pozytywne słowo o Agnieszce Dziemianowicz-Bąk można zarobić u Marty Lempart bana”.
screen/Instagram?@Gabe