Kilka miesięcy prac, powołanej przez Donalda Tuska, komisji ds. badania wpływów rosyjskich i jest efekt: dokument, który zmieścił się na jednej stronie formatu A4. - To jest kompromitacja tej instytucji, jeśli po tak długich obradach, po 24 spotkaniach członków tej komisji, są w stanie wyprodukować taki raport - mówił dziś na konferencji prasowej poseł PiS Marcin Przydacz. Ustawa o pierwszej komisji z takim zadaniem została uchylona z inicjatywy partii marszałka Szymona Hołowni. Ten ostatni z lekceważeniem odniósł się do prezydenckiego weta w tej sprawie.
Marcin Przydacz na konferencji zorganizowanej wraz z innym posłem PiS, Andrzejem Śliwką, powiedział, że "w zasadzie jedynym konkretem [wstępnego raportu] jest rekomendacja, aby organy ścigania stosowały odpowiednie przepisy zwalczające symbolikę rosyjskiej polityki agresji".
Zaznaczył jednocześnie, że "ta komisja ds. badania wpływów rosyjskich to jest oczywiście polityczna komisja".
Być może, gdyby sięgała głębiej w tę tematykę, złapałaby sama siebie za rękę, albo za rękę swoich własnych mocodawców, bo jasnym jest, że polityka resetu wobec Federacji Rosyjskiej była prowadzona przecież przez tych samych polityków, którzy dzisiaj zasiadają w gabinetach ministerialnych
💬 Poseł PiS @marcin_przydacz: Ta komisja ds. badania wpływów rosyjskich to jest oczywiście polityczna komisja, która jak widać nie chce i nie może, albo nie potrafi realnie definiować wpływów rosyjskich i ich zwalczać, bo być może, gdyby sięgała głębiej w tę tematykę, złapałaby… pic.twitter.com/BtSfSjmMrR
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) August 20, 2024
- Ciężko określić. Reorganizacja instytucji państwa odpowiedzialnych za sprawy bezpieczeństwa, zaniechanie i opóźnienia w programach modernizacji sił zbrojnych, działalność służby zagranicznej, rozwiązania systemowe, w tym prawne i kadrowe, dezinformacja - żadna z tych materii nie została omówiona w tym dokumencie
Marcin Przydacz przypomniał, że "oprócz kompromitujących działań politycznej komisji ds. badania wpływów rosyjskich, ostatnie dni to także i historia szpiega rosyjskiego Pablo Gonzaleza, a tak naprawdę Pawła Rubcowa, witanego zresztą na lotnisku w Moskwie przez samego Władimira Putina".
Rubcow to agent i oficer GRU. W Polsce formalnie oskarżony o szpiegostwo. Został on wypuszczony z polskiego aresztu i przekazany stronie rosyjskiej w ramach wymiany więźniów między Rosją i Białorusią a Zachodem kilka tygodni temu w Ankarze.
Tą tematyką, jak podkreśla Marcin Przydacz, komisja Donalda Tuska się nie zajęła.
Media w Polsce ustaliły, że pan Rubcow był rozpracowywany także i systemem Pegasus. Pytanie więc, dlaczego przez ostatnie miesiące i lata ten system był tak intensywnie krytykowany przez część dzisiaj rządzącej koalicji, a wcześniej będącej w opozycji, dlaczego chciano oślepić i ogłuszyć polskie służby, kiedy właśnie system Pegasus był wykorzystywany m. in. do tego, żeby zwalczać rosyjską agenturę
Nowa komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024 - została powołana zarządzeniem premiera Tuska w maju 2024 r. Na jej czele stanął szef SKW gen. Jarosław Stróżyk.
Jednak jeszcze w kwietniu 2023 r. powstała Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Miała ona wyjaśniać przypadki "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007-2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
W listopadzie ub.r. koalicyjna 13 grudnia odwołała członków pierwszej Komisji, a w w lipcu tego roku Sejm uchylił ustawę powołująca Komisję. Stało się to z inicjatywy posłów Polski2050.
W zeszłym tygodniu prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę uchylającą powołanie poprzedniej komisji.
Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i lider Polski2050 odniósł się lekceważąco do prezydenckiego weta.
"Jeśli pana prezydenta interesują tego rodzaju symboliczne akty zemsty politycznej, to pan prezydent zostanie z tą decyzją. Komisja będzie bytem, który formalnie istnieje, natomiast jest nieobsadzony"