- Wojna na Ukrainie pokazała, że Rosja jest słaba militarnie. Rosja jest silna w UE siłą swoich sojuszników wewnątrz europejskich, którzy mają kalkulacje geopolityczne, gospodarcze. Siła Rosji [w UE] to siła elit francuskich i niemieckich, gospodarczych i politycznych. Teraz ta siła osłabła ale oni nie zniknęli - powrócą w swoich odcieniach prorosyjskości. (...) To tendencje historyczne, należące do kultur interesów politycznych państw. One łatwo nie zginą - powiedział dziś w rozmowie z Katarzyną Gójską na antenie TV Republika prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
Radosław Sikorski w poniedziałek rano był gościem Radia Zet. W trakcie rozmowy poruszono m.in. temat wojny na Ukrainie. Polityk PO, były szef MSZ, został zapytany, czy wierzy w to, że rząd PiS myślał przez chwilę o rozbiorze Ukrainy.
- Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie. Gdyby nie bohaterstwo prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być
- odpowiedział Sikorski. Zamiast krytyki w swoim środowisku, Sikorski usłyszał głosy wsparcia - mniej lub bardziej wprost, m.in. od ministra finansów w rządzie Donalda Tuska, Jana Vincent-Rostowskiego/
Komentując skandaliczną wypowiedź byłego szefa MSZ, europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski na antenie TV Republika stwierdził, że "wszyscy wiemy, choć ostatnio to ucichło, że ludzie z rządu Tuska uprawiali politykę pojednania z Rosją, nawet po agresji na Gruzję w 2008 r., po Smoleńsku, po roku 2014, w tym kontekście cały czas uprawiali politykę prorosyjską, zapraszając Władimira Putina na obchody rocznicowe, Siergieja Ławrowa na spotkania polskich dyplomatów".
- Żaden politolog czy historyk nie zaprzeczy tym faktom, może usprawiedliwiać jedynie motywy tych, którzy politykę appeasementu prowadzili. Teraz [politycy] czysto sowiecką metodą odwracają znaczenia, nagle zaczęli oskarżać rząd i premiera, że my rzekomo sprzyjamy Rosji, że jesteśmy prorosyjscy. Każdy w UE, najgorszy nawet nasz przeciwnik, przyznaje, że to my jesteśmy liderem pomocy, także w sensie politycznym, że to my działamy na rzecz sankcji przeciwko Rosji, na rzecz pomocy Ukrainie
- ocenił Krasnodębski.
Stwierdził, że "gdybyśmy byli tak zadufani jak Niemcy, powiedzielibyśmy o sobie, że jesteśmy mocarstwem moralnym".
- To Polska nadaje kierunek pomocy i wymusza ten kierunek na partnerach. Teraz na Ukrainie bardzo popularnymi politykami są Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki, także Polacy jako społeczeństwo - dodał.
Krasnodębski jest zdania, że gdyby rząd w Polsce zmienił się, tendencja do wyjścia z konfliktu narosłaby, zgodnie z tym, co "myśli coraz więcej elit" na Zachodzie.
Zapytany o to, jak silna jest Rosja w Niemczech, europoseł odpowiedział:
- Wojna na Ukrainie pokazała, że Rosja jest słaba militarnie. Rosja jest silna w UE siłą swoich sojuszników wewnątrzeuropejskich, którzy mają kalkulacje geopolityczne, gospodarcze. Siła Rosji to siła elit francuskich i niemieckich, gospodarczych i politycznych. Teraz ta siła osłabła, wojna sprawiła, że nie można się przyznawać. Gdy spojrzymy na Olafa Scholza, widzimy, że jest on kontynuatorem tradycji swojej partii. Oni nie zniknęli - powrócą w swoich odcieniach prorosyjskości. Francja chce Rosji, by balansować wpływy niemieckie, Francja i Niemcy chcą mieć sojusznika - Rosję - by wpływy USA były mniejsze.
- Jacques Chirac, Gerhard Schroeder i Władimir Putin budowali oś Paryż-Berlin-Moskwa. To tendencje historyczne, należące do kultur interesów politycznych państw. One łatwo nie zginą - dodał europoseł.
Krasnodębski wskazał, że w Niemczech "jest też dość silna grupa tych, którzy są przeciwni" z różnych powodów.
- Są Zieloni, są ci narodowo-niemieccy, są od lat wypowiadający się negatywnie politycy CDU. Teraz polityka koncernu Springera [się zmienia], dziwie się, że oni tego naszego "Newsweeka" oraz Onetu i innych swoich mediów tutaj nie zmienili. Gdy się dziś czyta "Die Welt", jest to dziś bardzo krytyczna gazeta - stwierdził.
Zdzisław Krasnodębski wskazał, że jest możliwość rozpadu rządu w Niemczech. - CDU zaproponowała, by Zieloni oraz FDP wyszli z koalicji, by wyizolować socjaldemokratów - powiedział.
- Dlatego Scholz ustępuje, po części z powodów wewnętrznych, mimo że ma poparcie społeczne. Wypowiedź Annaleny Baerbock [dot. Leopardów], którą my potraktowaliśmy zbyt dosłownie, była zwrócona [wewnątrz], to jest walka wewnętrzna. Zawsze są tarcia między koalicjantami, znamy to nawet z własnego podwórka, więc tu nie jest inaczej. Trzeba być realistą i patrzeć, wykorzystywać, budować sojusze z tymi, z którymi jest po drodze, ale biorąc pod uwagę różnice interesów. Na szczęście wszyscy Europejczycy mają jeden wspólny interes - nie chcemy wojny, nie chcemy być atakowani, chcemy żyć w pokoju, więc wspólny interes bezpieczeństwa istnieje. Socjaldemokraci [z SPD] chcieliby to osiągnąć kosztem Ukrainy, a nawet kosztem Polski, gdyby się inaczej nie dało. Z tego musimy sobie zdawać sprawę
- mówił Krasnodębski.