Wstrząsneło mną to, co powiedziała pani minister Fotyga, że przygotowany został na spotkanie już na miejscu inny dokument, niż został uzgodniony, że zostanie przygotowany - to znaczy taki mocno wyłagodzony i o innej treści i innej konkluzji. Było również napisane, że Putin to taki wspaniały człowiek, a wielkie zmiany wymagają wielkich ludzi - tak Paweł Piekarczyk komentował dziś w #Jedziemy dokumenty, które ujawnili Sławomir Cenckiewicz i Michał Rachoń, autorzy serialu dokumentalnego "Reset".
Nieznane dokumenty i sensacyjne fakty na temat polsko-rosyjskiego resetu lat 2007–2015 ujawnili w serialu dokumentalnym prof. Sławomir Cenckiewicz oraz Michał Rachoń.
"Reset" to filmowa opowieść o polityce Donalda Tuska wobec Rosji z lat 2007-2014. Dokument pokazuje, jak wyglądała Rosja, z którą jednał się od 2007 r. Tusk. Rozmówcy autorów - m.in. Edward Lucas, Ahmed Zakajew, Jurij Fielsztinski i Bill Browder - dowodzą, że w latach 2007-2008 nie ulegało wątpliwości, iż Kremlem rządzą terroryści i mordercy, nieobawiający się sięgać po takie środki jak otrucia, wysadzanie w powietrze własnych obywateli, zabójstwa dziennikarzy, czystki etniczne i zbrojne podboje.
Każda z tych rzeczy, o których w pierwszym odcinku filmu była mowa, jakoś była nam znana. Natomiast mnie wstrząsnęły w tym, co tam wczoraj zobaczyłem dwie rzeczy, które są ze sobą związane. Pierwsze to to, co powiedziała pani minister Fotyga na temat tego, że przygotowany został na spotkanie już na miejscu inny dokument, niż został uzgodniony, że zostanie przygotowany - to znaczy taki mocno wyłagodzony i o innej treści i innej konkluzji. Drugie to takie stwierdzenie o tym carze Aleksandrze, który uzyskał sympatię Polaków. Było również napisane, że Putin to taki wspaniały człowiek, a wielkie zmiany wymagają wielkich ludzi.(…) Gdybym był ministrem spraw zagranicznych, oczekiwałbym od swoich służb suchego dokumentu, bez przymiotników. To nie oni są od tego, żeby mówić kto ma jaką sympatię, kiedy, gdzie. Ja mam otrzymać na tym dokumencie istotne informacje, co chcemy od nich uzyskać, to znaczy ilość metrów sześciennych gazu, które nam są potrzebne, maksymalną cenę, którą jesteśmy w stanie zapłacić, taki bezprzymiotnikowy dokument który zawiera wyłącznie treść. Natomiast jeżeli się okazuje, że ten dokument zawierał tego rodzaju poezję, jak to co jest o carze Aleksandrze, o tych wspaniałych stosunkach, o nowych filozofiach… Na miłość boską, nie oni od tego są. To znaczy, że ten aparat, który w tym ministerstwie pracował, był od początku do końca skażony i jak przyszedł Sikorski z Tuskiem, to oni, tak jak Tomek Sakiewicz powiedział, zostali przywróceni do ustawień fabrycznych. Treść tych dokumentów jest najlepszym dowodem na to, że należało ich po prostu wywalić na zbite pyski natychmiast, jak najdalej, bez prawa w ogóle przejścia ulicą, na której jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Bard Strefy Wolnego Słowa dodał, że na tym wszystkim, przez takich ludzi i z takim zapleczem była budowana tzw. nowa filozofia stosunków z Rosją.
„Ten odcinek bardzo ładnie pokazywał wyjaśnienie tego zdania „z Rosją, jaka ona jest”. Taka dokładnie jest: absolutnie wyjątkowym zjawiskiem na tle świata. Jest ludobójczym, morderczym imperium zła. A co więcej o takim charakterze, że nawet jak gdzieś przyjdzie, to to, czego nie ukradnie, to zniszczy
Tezy które znajdują się na samym końcu, trzy zagadnienia, z którymi Donald Tusk - wedle tego dokumentu - miał przyjechać do Moskwy. Tam znajduje się w pierwszym punkcie sformułowanie, o które bardzo wiele osób pytało na przestrzeni lat, że w tej nowej filozofii relacje pomiędzy Polską a Rosją rozumiane są przede wszystkim jako element relacji Unii Europejskiej z Rosją, nie przede wszystkim polskich relacji z Rosją, z całym bagażem, ale przede wszystkim relacji unijno-rosyjskim. Dopiero w drugim tempie Polska jest ich częścią.
#Jedziemy |💬@jakubiak_marek: Ludzie bardzo łatwo zapominają, czym w istocie były rządy Donalda #Tusk.a i skąd on się naprawdę wziął oraz w czyim interesie działał. Tak jak i wtedy, dziś pojawia się jak królik z kapelusza i realizuje ten #reset. #wieszwięcej pic.twitter.com/OoZetKModH
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) June 13, 2023
Marek Jakubiak zaznaczył, że ludzie bardzo łatwo zapominają czym w istocie były rządy Donalda Tuska i skąd on się tak naprawdę wziął i w czyim interesie działał.
Tak jak i wtedy, tak i dziś pojawia się jak królik z kapelusza i realizuje ten reset polegający na realizacji wyciszenia tej takiej propolskiej działalności rządów Prawa i Sprawiedliwości 2005-7. On się wtedy pojawił i nagle z dnia na dzień, dosłownie parę dni po wyborach, wtedy, kiedy obiecywał reformę gospodarki, zajmował się jedynie tak naprawdę wyciszeniem tych „nieporozumień”, które miały mieć na celu upodmiotowienie Polski na arenie międzynarodowe. Wyobraźcie sobie Putina i Merkel. I ten gangster po prostu proponuje swoje węglowodory i Merkel mówi, „no dobrze, będziemy brali, ale co my ci damy”, a on powiedział „połowę Europy”
Według Anny Derewianko kluczowe jest to, że w rozumieniu tych dokumentów Polska zawsze była jakimś problemem na linii Rosja - Unia Europejska i tomocno wybrzmiało.
Teraz, jak spojrzymy na dzisiejszą perspektywę to jest podobnie. Nadal Polski rząd próbuje realizować politykę propolską, wetując bądź sprzeciwiając się kierunkom polityki unijnej. Znowu to się nie podoba elitom brukselskim, które jak wiemy, są silnie powiązane z wpływami rosyjskimi. Myślę, że to jest właśnie kluczowe
Pierwszy odcinek "Resetu" opowiada nie tylko o putinowskiej Rosji, lecz także o pierwszych działaniach rządu Tuska, który już w pierwszych miesiącach funkcjonowanie postawił na zbliżenie z bandycką Moskwą, umożliwiając Putinowi integrację z unijnymi i międzynarodowymi strukturami gospodarczymi (OECD, umowa PCA2). Serial pokazuje też, z jakimi "tezami" jechał Radosław Sikorski na spotkanie z Siergiejem Ławrowem na początku 2008 r. W przygotowanych przez Jarosława Bratkiewicza (Departament Polityki Wschodniej MSZ) "Tezach odnośnie do filozofii stosunków polsko-rosyjskich (na rozmowę z min. S. Ławrowem)" czytamy, że "Polskę i Rosję wiele łączy" - jak np. "słowiańska bliskość etniczna".
W "Tezach" na spotkanie Sikorski-Ławrow Bratkiewicz podkreśla też, że "car i król polski Aleksander I [...] zaskarbił sobie sympatię Polaków i stał się bohaterem dziękczynnej pieśni Boże, coś Polskę". W notatce nie ma ani słowa, że ów utwór (pierwotnie pod tytułem "Pieśń narodowa za pomyślność króla") nie był spontanicznie stworzonym dziełem, lecz powstał na zamówienie... prześladowcy Polaków księcia Konstantego. I że Polacy tak "kochali" cara, że zdanie oficjalnego refrenu "Naszego Króla zachowaj nam Panie!" już po roku zastąpili słowami "Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie".