Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Oskarżony o korupcję Gawłowski specjalistą od... "etosu"

- Ten awans zaprzecza etosowi leśnika, człowieka, który zawsze blisko współdziała i współpracuje ze środowiskami przyrodników, ekologów, kogoś, kto angażuje ludzi na rzecz ochrony przyrody – powiedział senator Stanisław Gawłowski o nowo powołanym dyrektorze Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych odpiera zarzuty.

Twitter/Stanisław Gawłowski

Łukasz Maciejunas dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku jest od 12 maja. Wcześniej związany był z RDLP w Białymstoku, gdzie pełnił funkcję komendanta Posterunku Straży Leśnej. Zanim objął stanowisko w Szczecinku po zmarłym w listopadzie 2019 r. Andrzeju Modrzejewskim, pracował na stanowisku zastępcy nadleśniczego w RDLP w Toruniu, w Nadleśnictwie Bydgoszcz.

Zdaniem niezależnego senatora Gawłowskiego i posła Koalicji Polskiej Radosława Lubczyka, są wątpliwości, czy Maciejunas spełnia wymogi formalne, by móc sprawować funkcję dyrektora regionalnego lasów państwowych w Szczecinku. Poinformowali o nich podczas wspólnej konferencji prasowej przed siedzibą RDLP w Szczecinku.

W odpowiedzi na zarzuty polityków wobec nowego dyrektora RDLP w Szczecinku rzecznik prasowy instytucji Marek Stasiuk poinformował, że Łukasz Maciejunas spełnia wymagania formalne określone w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 14 stycznia 2003 r. w sprawie stanowisk, stopni służbowych oraz zasad wynagradzania w Służbie Leśnej.

Pan Łukasz Maciejunas ma dziewięcioletni staż pracy w Lasach Państwowych i ukończone studia wyższe z zakresu leśnictwa. Był jednym z setek strażników leśnych, którzy brali udział w zabezpieczaniu prac związanych z pozyskaniem drewna i ochroną sprzętu "zabezpieczenie mienia" w Puszczy Białowieskiej. Wykonywał działania w ramach obowiązków pracowniczych. W chwili obecnej nie ciąży na nim żaden wyrok

– podał Stasiuk.


Według śledczych, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra środowiska w rządach PO-PSL, przyjął od dyrektora IMGW Mieczysława O. i jego zastępcy Łukasza L. dwa zegarki marki Tag Heuer o wartości blisko 26 tys. zł.

Drugi zarzut dotyczy nakłaniania przedsiębiorcy Krzysztofa B. do wręczenia co najmniej 200 tys. zł łapówki dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie Tomaszowi P. w zamian za zapewnienie wygrania organizowanego przez instytucję przetargu. Prokuratura zarzuca też Gawłowskiemu, że sam przyjmował łapówki od Krzysztofa B. w zamian za przychylność i pomoc przy wygrywaniu przetargów.

Według prokuratury, obecny senator miał też, jako sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, ujawnić informację niejawną przedsiębiorcy Krzysztofowi B. i byłemu staroście koszalińskiemu Romanowi Sz. Chodzi o informację przekazaną Gawłowskiemu przez szefa ABW. Mężczyźni mieli przekazać ją dyrektorowi Zarządu Melioracji Tomaszowi P. "Nieuprawnione udostępnienie naruszyło prawidłowe wykonywanie zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw" – wskazał prok. Grdeń.

W zamian za pomoc przy kontaktach m.in. z przedstawicielami Zarządu Melioracji i pomoc przy wygrywaniu przetargów miał też przyjąć ponad 300 tys. zł łapówki od innego przedsiębiorcy, Bogdana K. Miał od niego przyjąć 100 tys. zł gotówki, ale też apartament w Chorwacji. Prokuratura zarzuca też Gawłowskiemu pranie brudnych pieniędzy – miał ukrywać otrzymanie apartamentu, organizując fikcyjną umowę kupna-sprzedaży, dzięki czemu formalnie właścicielami byli Halina i Piotr K.

Prokuratura oskarża Gawłowskiego także o plagiat w pracy doktorskiej, obronionej na Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

dp