Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Oblali jej twarz kwasem... przez pomyłkę. W tle milionowa łapówka dla prokuratura i „Królowa Życia” [WIDEO]

Wieczorem 24 marca 2014 roku 75-letnia Anna O. po raz pierwszy od dawna miała samodzielnie wyprowadzić psa na spacer. Seniorka właśnie odchodziła do siebie po złamaniu ręki. Wsiadła do winy i wcisnęła przycisk. Dźwig zatrzymał się jednak po zjechaniu piętro niżej. W momencie, gdy drzwi windy się otworzyły nieznany sprawca ją czymś oblał. Substancja dostała się do oczu i szybko wywołała ogromny ból. Okazało się, że był to kwas. Upłynęły jednak lata zanim wyszło, iż to nie ona była prawdziwym celem napastnika.

Jak co sobotę, portal Niezalezna.pl wraca do kolejnej głośnej sprawy kryminalnej, która wstrząsnęła Polską.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Reklama

Anna O. mieszkała w bloku na jednym z warszawskich osiedli. Miała dobry kontakt z o wiele młodszą od siebie sąsiadką, Magdaleną G. Kobiety łączyła nie tylko przyjacielska relacja, ale i doświadczenia z sądu. Kiedyś wspólnie zeznawały w sprawie innej z lokatorek.

Kobieta sądziła się z byłym partnerem, który walczył o prawa do spotykania się z ich wspólny dzieckiem. Anna i Magdalena poparły w tej kwestii mężczyznę. Bardzo nie spodobało się ówczesnemu konkubentowi wspomnianej lokatorki - Maciejowi M. 

Mężczyzna reagował bardzo agresywnie. Groził nawet Magdalenie G. pozbawieniem życia, wielokrotnie. Atakowana postanowiła w końcu zgłosić to na policję, co skutkowało wszczęciem postępowania karnego. W 2014 roku miała zeznawać w tej sprawie przeciwko agresorowi.

Atak w windzie

Na początku 2014 roku Anna O. złamała rękę. Znacznie utrudniało to jej wykonywanie codziennych czynności. Wtedy z pomocą przyszła Magdalena G. Młodsza z kobiet pomagała seniorce m.in. w wyprowadzaniu psa - regularnie, o stałych porach. W końcu 24 marca Anna O. poczuła się już na siłach, aby po raz pierwszy od dłuższego czasu zabrać czworonoga na wieczorny spacer. Skończyło się to dla niej tragicznie.

Około godziny 21:30, gdy zjeżdżała windą została zaatakowana. Zamaskowany mężczyzna oblał jej twarz kwasem i uciekł z miejsca zdarzenia. Na klatce rozbrzmiał krzyk. Zareagowała na niego Magdalena G. Udzieliła pomocy koleżance i zadzwoniła pod numer alarmowy. Seniorka trafiła do szpitala, a policja zaczęła się poszukiwaniem sprawcy, którego uchwyciła kamera monitoringu.

Magdalena od początku twierdziła, że za atakiem stoi Maciej M. Mundurowi wzięli to pod uwagę. Mężczyzna został zatrzymany, ale nie usłyszał zarzutów. Przedstawił alibi, a do tego jego sylwetka nie odpowiadała tej z nagrań kamer. W międzyczasie z powodu infekcji, która w szpitalu dotknęła Annę O., kobieta zmarła. 

Śledczy przeprowadzili liczne czynności, jednak nie udało im się wykryć sprawcy. Ostatecznie sprawa została umorzona. Do przełomu doszło dopiero po kilku latach.

Zatrzymanie i zarzuty

W lutym 2019 roku policja poinformowała o zatrzymaniu trzech mężczyzn związanych ze sprawą. Nad atakiem na warszawiankę pracowało stołeczne "Archiwum X". Zatrzymania były możliwe dzięki przełomowym zeznaniom Karoliny K. - byłej partnerki jednego z podejrzanych. Wynikało z nich, że założenie, iż ze zbrodnią związek ma Maciej M. nie były błędne.

Śledczy ustalili, że to właśnie on był zleceniodawcą i mózgiem operacji. Aby jednak odsunąć od siebie podejrzeń potrzebował wspólników. Obserwacją celu, jak i logistyką zajmował się Adam J. - były partner Karoliny K., z kolei samego ataku dokonać miał Piotr G. - osadzony, który akurat w feralny dzień był na jednodniowej przepustce. Tyle że nie wszystko poszło po ich myśli.

Okazało się, że Anna O. była ofiarą przypadkową. Prawdziwy atak wymierzony był w Magdalenę G. W ten sposób Maciej M. chciał się na niej zemścić. 

Mężczyźni usłyszeli zarzuty zabójstwa w zamiarze ewentualnym, podżegania do niego oraz pomocnictwa. Zatrzymani byli wcześniej wielokrotnie karani, w tym za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przestępstwa narkotykowe. Zastosowano wobec nich areszt. Jeden z nich niedługo później go opuścił.

Koszule, alkohole i pieniądze

Do sądu trafił akt oskarżenia. Tyle że jeszcze przed pierwszą rozprawą pojawiły szokujące informacje. Prowadzący postępowanie w sprawie prokurator Andrzej Z. został oskarżony przyjęcie łapówki w zamian za wieloletnie utrudnianie śledztwa  i doprowadzenie do wcześniejszego zwolnienia z aresztu Adama J. Jako "zapłatę" śledczy miał przyjąć milion złotych łapówki. Ponadto miał dostawać alkohole, bilety na mecze, drogie ubrania, czy w końcu wozić się użyczonym przez parę Bentleyem.

W korupcyjnym procederze udział miał brać Adam J. oraz jego żona - Joanna P.-J. uczestniczka  programu „Królowe życia”. Andrzej Z. dobrze znał się z parą. Był nawet obecny na ich ślubie.

Aby uniknąć konfliktu interesów w Warszawie sprawa zabójstwa Anny O. została przeniesiona do Sądu Okręgowego w Płocku. Proces ruszył w styczniu 2021 roku.

Wyroki

Karolina K., której zeznania przyczyniły się do stworzeniu aktu oskarżenia, nie powtórzyła swojej wersji przed sądem. Kobieta zmarła kilka miesięcy przed rozpoczęciem procesu. Mimo to sąd uznał, że materiał dowodowy był wystarczający, aby wydać rozstrzygnięcie i w październiku 2022 roku wydał wyroki.

Sąd na 15 lat pozbawienia wolności Macieja M. za zlecenie oblania kwasem Anny O. Piotr G., który tego dokonał usłyszał wyrok 10 lat więzienia. Z kolei za pomocnictwo Adam J. został skazany na 9 lat pozbawienia wolności. Sąd zobowiązał ich także do zapłaty zadośćuczynienia na kwotę 450 tys. zł., w tym 300 tys. na rzecz córki ofiary, a 150 tys. zł na rzecz Magdaleny G.

W trakcie procesu sąd zmienił ostatecznie kwalifikację czynu w przypadku Macieja M. oraz Adama J. na podżeganie do spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a w przypadku Piotra G. do spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Obie strony złożyły apelacje. 

Wyrok drugiej instancji zapadł 7 lutego 2025 roku w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi. Sąd obniżył karę Maciejowi M. o 5 lat, a Piotrowi G. zaostrzył o dodatkowy rok. Wyrok jest prawomocny.


Co dalej z Andrzejem Z.?

Po wyjściu szokujących informacji na temat prokuratora, który miał utrudniać własne śledztwo ówczesna Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła mu immunitet i trafił do aresztu. Nie na długo. Sądy dwóch instancji uchyliły postępowanie karne, argumentując to brakiem skutecznego uchylenia immunitetu, uznając... że w Izbie nie zasiadali sędziowie.

Decyzję do Sądu Najwyższego zaskarżył ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Dopiero w grudniu 2024 roku została ona rozpatrzona przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Sąd uchylił wcześniejsze postanowienie o umorzeniu sprawy Andrzeja Z. W uzasadnieniu wskazano, że Izba Dyscyplinarna była uprawniona do uchylenia immunitetu sędziemu, a jej orzeczenia w dalszym ciągu obowiązują pomimo likwidacji tej Izby. Na mocy decyzji SN, śledczy znów może być ścigany.

Choć, jak informował portal Niezalezna.pl... przez zmiany "porządkujące sytuację w sądach", nad którymi pracuje Adam Bodnar, prokuratorowi otwiera się kolejna furtka do uniknięcia odpowiedzialności.


Więcej kryminalnych historii poniżej:

Źródło: niezalezna.pl, PAP, warszawa.tvp.pl, Radio Zet
Reklama