Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Nauczyciele zapowiadają: najpierw referendum, później możliwy strajk. Padły konkretne terminy

Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz ogłosił możliwy termin strajku nauczycieli. Zapowiada go na 8 kwietnia, lecz wcześniej ma zostać przeprowadzone referendum wśród nauczycieli. To oni mają podjąć ostateczną decyzję, czy przystępować do akcji strajkowej.

Sławomir Broniarz
Sławomir Broniarz
screen z TVP Info

Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się 1000 zł podwyżki dla nauczycieli i pracowników oświaty. W styczniu związek wszczął procedury sporu zbiorowego prowadzące do strajku w oświacie.

Referendum strajkowe rozpocznie się 5 marca i potrwa przez pełne dwa tygodnie robocze. W referendum będzie mógł wziąć udział każdy pracownik szkoły lub przedszkola, nie tylko nauczyciele, ale także pracownicy administracji i obsługi.

"Chcemy rodzicom przekazać następujące przesłanie. Robimy to z myślą o uczniach, zarówno o tych, co obecnie są w szkole, jak i tych, którzy będą naszymi uczniami w przyszłości. Spór o finansowanie oświaty, płace nauczycieli, jest czubkiem góry lodowej niezbędnych zmian w systemie oświaty"

- powiedział Broniarz na dzisiejszej konferencji prasowej.

Termin ewentualnego strajku budzi kontrowersje, bo ma być przeprowadzany "do odwołania", a w dniach 15-17 kwietnia mają być przeprowadzone egzaminy ósmoklasisty. Później są także egzaminy maturalne. Wydaje się jednak, że właśnie dlatego ZNP wybrało taki termin.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin był pytany dziś w radiowej Jedynce przez redaktor Katarzynę Gójską, czy w związku z tym premier Mateusz Morawiecki zamierza spotkać się z przedstawicielami związku.

"Premier jest na bieżąco informowany o sytuacji, o rozmowach, które toczy minister edukacji Anna Zalewska ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, zresztą nie tylko, bo również innymi związkami, z Solidarnością na przykład"

- podkreślił Sasin.

Jak dodał, nie jest przeciwko podwyżce pensji dla nauczycieli.

"Wiele grup społecznych zarabia dzisiaj bardzo mało, poniżej oczekiwań, poniżej także tego, czego również my byśmy chcieli, ale musimy dochodzić do tego stopniowo. Nie da się skokowo zmienić sytuacji finansowej. Mam nadzieję, że nauczyciele jednak w pełnej odpowiedzialności nie dopuszczą do tego, że to ich niezadowolenie przełoży się młodzież"

- zaznaczył.

"Chcemy uspokoić rodziców - dołożymy wszelkich starań, by czas strajku nikomu niczym złym nie zagrażał"

- podkreślił Broniarz na konferencji prasowej. Dodał jednak, że rodzice "nie mogą oczekiwać od nas, że ulegniemy tej psychologicznej presji związanej choćby z terminem egzaminów".

"Chcemy lepszego systemu oświaty, chcemy lepszej szkoły, chcemy szkoły bardziej autonomicznej, z większymi kompetencjami dyrektora, z większymi możliwościami edukacyjnymi, adresowanymi do dzieci"

- podkreślił prezes ZNP. Jak jednocześnie wskazał, "nie możemy tego zrobić w oparciu o dotychczasowy system finansowania, który w gruncie rzeczy - patrząc na retorykę uprawianą przez minister edukacji Annę Zalewską - bazuje na budżetach jednostek samorządu terytorialnego".

"Nawet tegoroczne podwyżki zaprojektowane szczególnie w odniesieniu do drugiego półrocza, a nade wszystko do nauczycieli i dla nauczycieli edukacji przedszkolnej wyraźnie mówią, że to są zadania jednostek samorządu terytorialnego, na które ten samorząd będzie musiał znaleźć pieniądze w budżecie i których nie widzimy w budżecie państwa"

- mówił Broniarz. Jego zdaniem, "to przerzucanie odpowiedzialności na samorząd".

Broniarz zaznaczył również, że "to jest także pytanie, ile wspólnie z rządem jesteśmy w stanie w ciągu tych czterdziestu kilku dni, do 8 kwietnia ustalić; nie ulega wątpliwości, że 8 kwietnia jest momentem rozpoczęcia strajku". 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#strajk nauczycieli #Sławomir Broniarz #Związek Nauczycielstwa Polskiego

redakcja