Na początku przyszłego roku chcemy opublikować raport o polskich stratach wojennych – zapowiedział poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który jest szefem parlamentarnego zespołu ds. oszacowania odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w II wojnie. Polityk zauważył, że przez lata polskie sądy nie przejmowały się kwestią rozstrzygnięcia zbrodni wojennych.
- Chcemy zakończyć prace zespołu i opublikować na początku przyszłego roku raport o stratach wojennych. Prace ekspertów są zaawansowane. Mam nadzieję, że do końca września zostaną zakończone. Później pozostanie korekta, redakcja, przygotowania do druku i wydanie. Na początku roku zostanie opublikowany – powiedział Arkadiusz Mularczyk, który spotkał się z wyborcami w Trzebini (Małopolskie).
Jak dodał, raport zostanie przetłumaczony na języki obce, przede wszystkim na angielski i niemiecki. „Chcemy go poddać pod dyskusję w kraju i zagranicą” – podkreślił poseł. Mularczyk zapowiedział również, że zespół będzie systematycznie ujawniał szczegóły raportu, zanim zostanie on w całości opublikowany.
- Myślę, że już po wakacjach będziemy pewne elementy prezentowali – dodał.
Poseł na spotkaniu w Trzebini poinformował, że w raporcie naukowcy podadzą wyliczone przez siebie w dolarach realne straty wojenne Polski.
Mularczyk powiedział, że badania ekspertów dotyczą m.in. kapitału ludzkiego. „Nie jest - niestety - oczywiste, ilu zginęło Polaków?” – mówił. Powstać ma ocena, jaki byłby potencjał ludnościowy Polski, gdyby nie śmierć ofiar, ale również germanizacja ok. 200 tys. polskich dzieci.
- Chcemy ustalić, ile Rzeczpospolita mogłaby dziś liczyć mieszkańców, gdyby nie było II wojny światowej – podkreślił.
Kolejnym istotnym elementem jest określenie strat materialnych. Według posła, zespół zamierza oszacować m.in. jaki dziś byłby wzrost gospodarczy Polski, gdyby nie doszło do wojny.
- Polska została w 40 proc. zniszczona i przez lata się odbudowywała, żeby dojść do stanu zerowego. Gdzie bylibyśmy dziś, gdyby nie wojna? Na poziomie Francji, czy Niemiec? Gdy my sami odbudowywaliśmy zniszczenia, Niemcy dostali Plan Marshalla – zauważył.
Mularczyk podkreślił podczas spotkania, że przez lata polskie sądy odrzucały pozwy polskich obywateli, którzy domagali się odszkodowań od Niemiec. Stały one na stanowisku, że nie można tego państwa pozwać za zbrodnie wojenne, gdyż chroni je immunitet materialny.
- Tak się tym sądy polskie przejmowały, że miliony Polaków nie miały prawa do sądu. Nie było żadnego sądu w Polsce i Niemczech, który rozstrzygałby kwestie zbrodni wojennych – mówił.
- Sądy polskie, Sąd Najwyższy, przez lata chroniły państwo niemieckie. Są tam profesorowie (…), autorytety prawnicze, które mówią, że prawo międzynarodowe nie pozwala Polsce sądzić Niemiec za zbrodnie, bo w sądzie krajowym nie można sądzić innego państwa. Ani Grecy, ani Włosi się tym nie przejmowali i tam wyroki zapadają. (…) Włoski sąd najwyższy podjął decyzję, żeby prowadzić egzekucję z tytułu zbrodni niemieckich z majątku niemieckiego, który jest na terytorium Włoch – zaznaczył poseł.
Arkadiusz Mularczyk wskazał zarazem, że dziś, gdy Polska „zaczyna się upominać o pewne rzeczy” i „dochodzi do wielkiej reformy sądownictwa”, „nagle robi się ferment w Europie”.
- Nagle się mówi, że Polska, rząd i parlament ingeruje w wymiar sprawiedliwości, a zmiany naruszają europejskie standardy. Tu chodzi o status quo. (…) Może ktoś się boi, że nie będzie już jak było? Że nagle polscy obywatele dostaną prawo do sądu – zauważył.