- Jeżeli prezydentem zostałaby Małgorzata Kidawa-Błońska, może bardzo łatwo zgodzić się na zlikwidowanie programów społecznych: 500 plus i 13. emerytury - oceniła eurodeputowana PiS Beata Szydło. Według byłej premier, wybory prezydenckie w Polsce są obecnie bardzo potrzebne.
Dziś prezydent Andrzej Duda w siedzibie swojego sztabu wyborczego podpisał deklarację "Obronimy Polskę Plus", w której zobowiązał się, że jeżeli wygra wybory prezydenckie, wówczas nie dojdzie do likwidacji 500 plus i 13. emerytury oraz podwyższenia wieku emerytalnego. Tak jednoznacznej deklaracji nie składają na razie opozycyjni kandydaci.
Była premier pytana w TVP Info co może oznaczać fakt, że kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska nie chciała odpowiedzieć na pytania dziennikarza tej stacji na temat programu 500 plus, powiedziała: "to jest proste, to oznacza, że jeżeli Małgorzata Kidawa-Błońska zostałaby prezydentem, może bardzo łatwo zgodzić się na zlikwidowanie tych wszystkich programów społecznych - 500 plus, 13. emerytury".
- Może też zgodzić się na podwyższenie wieku emerytalnego, bo przecież ona wielokrotnie wypowiadała się właśnie dość krytycznie o tych naszych programach społecznych
- podkreśliła Szydło.
Przypomniała, że prezes PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, który w czasie, kiedy PO tworzyło rząd był ich koalicjantem, "był tym ministrem pracy i polityki społecznej, który bez konsultacji z Polakami podwyższył wiek emerytalny".
Szydło powiedziała, że jeżeli prezydentem ponownie zostanie wybrany Andrzej Duda to on "nigdy nie zgodzi się na cofnięcie tych programów społecznych, które funkcjonują i w doskonały sposób zapewniają bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków, polskich rodzin, szczególnie w tym trudnym czasie kryzysu, ale też co trzeba bardzo mocno podkreślać, są kołem zamachowym polskiej gospodarki".
Pytana o to, czy cały czas aktualne są wypowiedzi z przeszłości polityków PO, na przykład byłego premiera Donalda Tuska oraz byłego wicepremiera Jana Vincenta-Rostowskiego o tym, że nie ma możliwości, żeby sfinansować programy społeczne proponowane przez PiS oceniła, że "te wypowiedzi przede wszystkim były prawdziwe wtedy, kiedy były wprowadzane w życie te dobre programy społeczne".
- Myślę, że są prawdziwe również teraz, ale przede wszystkim pokazują, że politycy Platformy z koniunkturalnych względów są w stanie powiedzieć wszystko, a potem robią to, co jest przede wszystkim dla nich wygodne. Nie słuchali Polaków, nie wprowadzali tych programów, które były po prostu Polsce i Polakom potrzebne
- zaznaczyła była premier.
Dodała, że pamięta czas, kiedy PiS wprowadzało te programy.
- Pamiętam doskonale, kiedy wprowadzaliśmy 500 plus te kpiny, tę krytykę, te ataki ze strony polityków opozycji, Platformy, ale również i PSL-u, te nieprzychylne głosy płynące z różnych opozycyjnych środowisk, ale pamiętam też listy, które dostawałam wtedy, jako premier, przychodziły listy wzruszające od rodzin, które pisały, że "dziękujemy wam za to, co zrobiliście dla nas"
- wspominała Szydło.
Na pytanie, czy mimo obstrukcji Senatu uda się przeprowadzić wybory korespondencyjne w Polsce odpowiedziała, że "to jest wielkie wyzwanie".
- Jeżeli wszyscy się zjednoczymy, to damy radę przeprowadzić te wybory. One są Polsce w tej chwili niezwykle potrzebne. Polska potrzebuje w tej chwili stabilizacji politycznej. Wybory majowe dają tego gwarancję. Przeprowadźmy jak najszybciej te wybory i w tym trudnym czasie kryzysu zajmijmy się tym, co jest najważniejsze dla Polski, dla Polaków - gospodarką, pracą, wsparciem dla rodzin, bo tym dzisiaj powinni się zajmować politycy
- wskazała.
Jak mówiła, "prowadzenie kampanii wyborczej przez kolejne miesiące, przez rok, jak chcą niektórzy, przecież tylko i wyłącznie będzie prowadziło do destabilizacji. Wybory korespondencyjne są bezpieczne, będą bezpieczne".
Oceniła, że w majowych wyborach "albo wybierzemy Polskę plus i będziemy mogli myśleć o kolejnych dobrych latach dla Polski, dla polskich rodzin, dla Polaków, albo postawimy na Polskę minus, która będzie to wszystko odwracała i będzie ciągle tylko i wyłącznie stawiała na destrukcję".