Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński nie ma wątpliwości, że brutalny hejt "totalnych" na Wojciecha Kałużę nie powinien być w żaden sposób usprawiedliwiany. A niestety jest - i to nawet przez ludzi mediów. Cierpi na tym rodzina wicemarszałka sejmiku województwa śląskiego, który zamiast "totalnego zaślepienia" wybrał rozwój swojego regionu.
Wojciech Kałuża to radny sejmiku województwa śląskiego, obecnie wicemarszałek województwa. Jest bohaterem najgłośniejszego transferu po wyborach samorządowych, które odbyły się w październiku. Przeszedł on z Koalicji Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości, dzięki czemu to PiS rządzi w śląskim sejmiku. Dla prawicy stał się odważnym politykiem, a dla PO i Nowoczesnej - śmiertelnym wrogiem. I to dosłownie śmiertelnym.
Ten obrzydliwy hejt jest szczególnie dla mnie ciężki. To nie tylko na mnie się odbija, ale również na rodzinie. Jak się jest w polityce, to człowiek trochę się na pewne rzeczy uodpornia. Natomiast najbliżsi nie, i oni cierpią, najbardziej to odczuwają.
- mówił Wojciech Kałuża w wywiadzie dla portalu niezalezna.pl.
"Totalna opozycja" nie reaguje na hejt, jaki został przypuszczony na Wojciecha Kałużę przez ich własnych sympatyków. W związku z tym zareagować postanowił minister Joachim Brudziński. Szef MSWiA przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie. Uznał, że taki sposób komentowania politycznych wydarzeń jest "wyjątkowo paskudny".
Jest coś wyjątkowo paskudnego w tym jak ludzie mediów, (pożal się Boże )„ kultury” polityki, którzy są nieprzychylni @pisorgpl usprawiedliwiają nienawistny hejt, ? (włącznie z wezwaniem do obicia mordy w ciemnej ulicy) radnego Kałuże i jego rodzinę.
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) 29 listopada 2018
Tylko czy słowa ministra Brudzińskiego są w stanie dotrzeć do zaślepionych nienawiścią fanatyków opozycji? Na pewno będzie ciężko, ale oby był to jakiś przełom.