Zaledwie kilka dni temu na łamach portalu niezalezna.pl informowaliśmy, że kanclerz Niemiec Angela Merkel znów siedziała podczas odgrywania hymnów państwowych. Tym razem do niecodziennej z punktu widzenia protokołu dyplomatycznego sytuacji doszło w trakcie powitania w Berlinie premier Mołdawii Mai Sandu.
Wcześniej natomiast światowe media obiegły filmy ukazujące atak drgawek, do którego doszło u kanclerz Niemiec 18 czerwca, kiedy witała w Berlinie nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Sytuacja powtórzyła się 27 czerwca w zamku Bellevue, siedzibie prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera, podczas zaprzysiężenia nowej minister sprawiedliwości Christine Lambrecht, oraz 10 lipca w czasie wizyty premiera Finlandii Anttiego Rinne.
Wówczas szefowa niemieckiego rządu przekonywała, że pierwszy napad był spowodowany odwodnieniem i upałami. Kolejne miały - według niej - podłoże psychiczne.
W związku z pojawiającymi się coraz częściej pytaniami o stan zdrowia Angeli Merkel, kanclerz Niemiec w końcu udzieliła odpowiedzi. Co prawda nie odniosła się w żaden sposób do przyczyn swojego, budzącego ostatnio spore zainteresowanie zachowania, lecz zapewniła, że jest w stanie wykonywać swoje obowiązki.
Rozumiem pytania o stan mojego zdrowia.
- powiedziała Merkel podczas konferencji prasowej w Berlinie.
Dodała, że jest w stanie wykonywać swoją pracę na stanowisku kanclerza.
Powtórzyła też, że w roku 2021 wycofa się z życia politycznego. Wyraziła jednak nadzieję, że „istnieje życie poza polityką”.