Takimi właśnie metodami polska niepodległość będzie niszczona przez najbliższe lata. Wcale nie poprzez prostackie atakowanie PiS. Ono było dobre, gdy PiS był u władzy. Natomiast teraz najważniejszym celem Tuska stanie się rozbicie obozu niepodległościowego. Wyhodowanie kontrolowanej przez ubekistan konkurencji dla PiS. Zapewne, jak w przeszłości, w dwóch odmianach, z lewa i z prawa. Z jednej strony „cywilizowanej” prawicy (w przeszłości Gowin czy Hall), z którą „da się rozmawiać”, bo odcina się od Jarosława Kaczyńskiego, mówiącego w Sejmie, że Tusk jest niemieckim agentem. Potępiającej tę wypowiedź, bo bardzo nieładna i agresywna.
Z drugiej strony ogromne medialne wsparcie dla prawicy „niecywilizowanej”, czyli w wersji dla jej wyborców „bardziej ideowej” - Konfederacji, Brauna czy wpuszczającego go na mównicę Bosaka. Każde 5, 3 czy nawet 1 proc. urwane PiS to gwarancja trwania rządów ubekistanu…
Największymi wrogami Polski nie są dziś ci, którzy atakując ostro PiS. Najbardziej niebezpieczni są tacy, którzy usiłują pozyskać jakąś część jego elektoratu, pracując dla Rosji albo Niemiec. Ta gra Rosji i Niemiec nie jest skazana na porażkę. Bo na prawicy są nadal tacy, których do tego, na rzecz kogo działa Grzegorz Braun, nie przekonały oczywiste fakty. Ani to, że sugerował on, iż Smoleńsk to była maskirowka, czyli z Warszawy wyleciał inny samolot, a inny spadł w Smoleńsku. Ani nawet jego protesty przeciwko obecności amerykańskich wojsk w Polsce.
Idioci dający łapkę w górę dla wybryku Brauna kontra krytykujący ich antypolscy współpracownicy Tuska – taka zagospodarowanie polskiej sceny politycznej jest gwarancją zniknięcia Polski z mapy w krótszej lub dłuższej perspektywie. Z racji na sytuacją międzynarodową raczej krótszej.