Jak co roku w styczniu Jerzy Owsiak organizuje zbiórkę na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na jej zorganizowanie w tym roku pieniędzy jeszcze nie ma. Koszty zostaną pokryte z... datków wrzucanych do puszek. To sumy liczone w milionach!
Wątpliwości wokół "charytatywnej działalności" Jerzego Owsiaka przybywa z każdym rokiem. Największe kontrowersje budzi jednak fakt, że szef WOŚP broni się przed upublicznieniem finansowej dokumentacji. Poza tym w fundacji Owsiaka zatrudniona jest jego rodzina, a pieniądze z aukcji na allegro nawet w połowie nie trafiają na konto WOŚP-u.
CZYTAJ WIĘCEJ: Owsiakowi wolno więcej?! WYROKI, które ujawniają, że WOŚP ma dziwny problem
Tym razem bloger Matka Kurka zwrócił uwagę na niezwykle dziwną kwestię dotyczącą kosztów organizacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Z informacji zamieszczonych na Portalu Zbiórek Publicznych wynika, że akcja Owsiaka zostanie opłacona dopiero po jej zakończeniu, a co najbardziej zaskakujące - z pieniędzy, które podczas 26 finału WOŚP trafią do puszek.
Jak to Owsiak nie może przeznaczać pieniędzy z puszek na szaszłyki w Chinach? Oczywiście, że może i to całe 4,5 miliona złotych, zanim je dzieci zbiorą, do tego jeszcze może sobie wypłacić pensje i premie, sobie i ekipie. pic.twitter.com/CcIyNlgioi
— kontrowersje.net (@kontrowersje) 6 stycznia 2018
Warto też zwrócić uwagę na rubrykę "wynagrodzenia". Czyli dzieci zbierające datki do puszek, będą zbierać i na to...