- Zapowiedział impuls popytowy w wysokości 24 mld złotych. Patrząc na sytuację polskiej gospodarki, to taki impuls jest jej teraz potrzebny. Być może Tusk też to wie, podobnie kombinuje i dlatego proponuje nie tylko waloryzację 500 plus, ale dodatkowo 30 mld na podwyższenie kwoty wolnej od podatku - powiedział dr Marcin Kędzierski w rozmowie dla gazety.pl, komentując najnowsze zapowiedzi PiS ws. 800 plus. Oprócz podniesienia świadczenia na dzieci, prezes Jarosław Kaczyński obiecał darmowe leki dla dzieci i seniorów, a także bezpłatny przejazd autostradami. Część opozycji i finansistów krytykuje te pomysły, uważając, że napędzą inflację. Kędzierski ma inne zdanie i... podpadł czytelnikom portalu.
500 plus? Nie spowodowało inflacji
- 500 plus nie spowodowało inflacji ani w 2016 roku, ani szczególnie później po poszerzeniu programu na pierwsze dziecko w 2019 roku. Może z jednym wyjątkiem - pomiary wykazały wtedy wzrost cen niektórych artykułów czy usług dla dzieci - ocenił ekspert.
Opozycja przekonuje też często, że inflacja jest winą rządu. W tym kontekście wskazuje się na "rozdawnictwo" pieniędzy publicznych - nie tylko 500 plus, ale też trzynastki i czternastki dla emerytów. Kędzierski tłumaczy, że w tej sprawie ekonomiści nie są zgodni, co wpływa na światową drożyznę. Przypomina, że z problemem wysokich cen zmaga się cały świat.
- Cena gazu wzrosła w pandemii i potem w czasie wojny w Ukrainie - uwaga - dziesięciokrotnie z 30 euro za megawatogodzinę do ponad 300 euro. Jeśli ceny gazu rosną dziesięć razy, to musi to mieć przełożenie w gospodarce praktycznie na wszystkie inne ceny
– uznał Kędzierski.
Druga Grecja nas nie czeka
Co, gdy jakiś polityk mówi, że czeka nas druga Grecja lub Wenezuela? - To mówi. I się łudzi, że jakiś kryzys budżetowy zaleje PiS. Nic takiego nie widać. Chociaż - powtórzę - dobrze byłoby na waloryzację 500 plus znaleźć stałe finansowanie w podatkach, a nie się na to zapożyczać. Z perspektywy ekonomisty to jednak nie jest sytuacja, że nie ma na nic pieniędzy i budżet się zawali - powiedział Kędzierski.
- Jak zajrzeć na opozycyjnego Twittera, to rzeczywiście gospodarka ledwo zipie, a kryzys za chwilę nas zaleje, ale agencja ratingowe i rynki mają odwrotne zdanie. Zagranica inwestuje u nas na potęgę, złoty umacnia się od lutego, w ogóle nie widać żadnej ściany i czegoś, co by mogło nagle zabić PiS
– analizuje ekspert.
Zdaniem Kędzierskiego, wpływ na dobrą kondycję polskiej gospodarki i wysoki wzrost PKB mimo inflacji i wojny na Ukrainie, ma poziom inwestycji zagranicznych. Poza tym, doskonale trzyma się eksport. - Mamy znakomite wyniki eksportu. (…) Mocno korzystamy na decouplingu, czyli rozłączaniu gospodarczym Azji i Europy. Spora część zakładów produkcyjnych została przeniesiona bliżej, w pandemii międzynarodowe korporacje zrozumiały, że umieszczanie całej produkcji w Chinach jest niebezpieczne, a co czwarty taki wracający zakład trafia do Polski - argumentował Kędzierski.
Silni razem nie chcą tego czytać
Co na to czytelnicy gazety.pl? Kędzierski może o sobie przeczytać, że jest "pisowcem" i wraz z Sroczyńskim "żyją w innym świecie". Pojawiają się też pogróżki, że panowie po zmianie władzy wylądują... na kasie w Biedronce.
- Swoją drogą ciekawe, że poza pierwszym akapitem, gdzie krytykuje i PiS, i PO, w dalszej części nie ma ani krytyki opozycji ani chwalenia rządu, tylko pokazanie, że wiele procesów dzieje się niezależnie od nas - komentował reakcje na wywiad współzałożyciel Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Swoją drogą ciekawe, że poza pierwszym akapitem, gdzie krytykuje i PiS, i PO, w dalszej części nie ma ani krytyki opozycji ani chwalenia rządu, tylko pokazanie, że wiele procesów dzieje się niezależnie od nas. A mimo to zarówno PiSowcy, jak i Silniki, uznają to za pochwałę PiSu;) https://t.co/qSqnxQYCtK
— Marcin Kedzierski (@KedzierskiMarc) May 23, 2023