Renata Grochal, dziennikarka "Newsweeka", żeby przeprowadzić to kuriozalne, dziennikarskie "śledztwo" pojechała w rodzinne strony wicepremier.
Mąż Beaty Szydło nie chce rozmawiać z „Newsweekiem”. Gdy uznaje, że jestem zbyt namolna i zadaję za dużo pytań, otwiera bramę i wypuszcza owczarka niemieckiego. – Dalej chce pani wejść do domu? – pyta – twierdzi dziennikarka "Newsweeka".
Zdaniem Grochal "ci, którzy przebywają z nią na co dzień, twierdzą, że jest przybita i rozgoryczona".
Nie pogodziła się z tym, że przestała być premierem. Ani z tym, że jej szefem został podwładny, z którym rywalizowała – twierdzi dziennikarka tygodnika Tomasza Lisa.
Kuriozalny artykuł spotkał się z reakcją wicepremier Beaty Szydło, która odpisała Grochal na Twitterze:
Pani Redaktor Szanowna, dziękuję za troskę o mnie i moją rodzinę. To doprawdy wzruszające. To, co Pani pisze pozostawiam bez komentarza, bo na komentarz nie zasługuje. Pozdrawiam i życzę dobrej niedzieli. A nasz pies swobodnie biega sobie po naszym podwórku, bo kochamy zwierzęta
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 4 lutego 2018
Dziennikarka "Newsweeka" nie dawała za wygraną:
A przy okazji, skoro już się Pani odezwała po dwóch tygodniach próśb, to zapytam czy szczucie dziennikarza psem jest jakimś nowym zwyczajem w PiS?
— Renata Grochal (@renatagrochal) 4 lutego 2018
Ale takiej riposty Beaty Szydło raczej przewidzieć nie mogła...
Hm, jakby tu Pani jasno odpowiedzieć? Rozgoryczona i przybita, chyba nie jestem w stanie KSRM działa, ja mam się świetnie i nawet takie rewelacje, które Pani o mnie pisze nie są w stanie mnie przybić i traktuję je jako całkiem zabawne pozdrawiam ciepło jeszcze raz
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 4 lutego 2018