Mężczyzna, który uderzył w sobotę w Szczecinie działacza PiS roznoszącego ulotki wyborcze Joachima Brudzińskiego, usłyszał dzisiaj prokuratorski zarzut. Według śledczych, podejrzany zaprzeczył, żeby sprawa miała podłoże polityczne.
- Podejrzanemu zarzucono popełnienie przestępstwa, polegającego na zmuszaniu pokrzywdzonego do określonego zachowania poprzez użycie przemocy i spowodowanie obrażeń ciała na okres przekraczający siedem dni
- powiedziała Magdalena Bukowska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Przestępstwo miało charakter występku chuligańskiego i zostało popełnione w ramach tzw. recydywy - powiedziała Bukowska. Jak dodała, "podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyraził skruchę i zaprzeczył, żeby sprawa miała podłoże polityczne".
- Mężczyzna jest zatrzymany i aktualnie podejmowane są decyzje co do ewentualnego zastosowania środków zapobiegawczych wobec niego
- powiedziała.
W sobotę zaatakowany został szczeciński działacz PiS, członek Klubu "Gazety Polskiej", Janusz Jagielski.
- Napastnik był bardzo szybki i zdeterminowany. Był rosły i dobrze zbudowany. Nie miał na sobie koszuli. (...) Najpierw uderzył mojego młodszego kolegę, a potem mnie. Spadłem ze schodów. Nie prowadził żadnego dialogu. Kiedy nas atakował krzyczał: Wynoście się stąd! Żebym was tu nie widział!”
- relacjonował Janusz Jagielski w rozmowie z naszym portalem.
Obaj zaatakowani wybiegli z klatki, a atakujący cofnął się, gdy pojawili się inni mieszkańcy. Na miejsce została wezwana policja, w szpitalu okazało się, że Jagielski ma m.in. złamany nos.