Niektórzy politycy zdają się nie słyszeć kolejnych apeli o zaprzestanie podsycania nastrojów społecznych. Najpierw Grzegorz Schetyna swoimi wypowiedziami o rządzących zdumiał wczoraj nawet ekipę TVN. Dziś do retoryki szefa partii opozycyjnej dołączyli – eurokomisarz Elżbieta Bieńkowska i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wyrazów skruchy próżno szukać.
- To wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację, oni powinni to usłyszeć - powiedział wczoraj lider PO Grzegorz Schetyna po pogrzebie prezydenta Pawła Adamowicza. Odniósł się w ten sposób do apelu o. Ludwika Wiśniewskiego, by skończyć z nienawiścią, pogardą i bezpodstawnym oskarżaniem innych. Jak pisał portal niezalezna.pl, słowa lidera partii opozycyjnej wywołały konsternację nawet w studio TVN. Kilkadziesiąt minut później szef Platformy na Twitterze zamieścił wpis - i chyba go nie przemyślał.
Jednak podobnie do Schetyny zachowali się kolejni politycy jego partii. Najpierw zrobiła to eurokomisarz Elżbieta Bieńkowska, która stwierdziła, że opowiadała eurokolegom o „chmurze nienawiści” w Polsce.
Mówiłam kolegom w Brukseli, że coś się w Polsce strasznego stanie. Przecież wisi nad nami chmura nienawiści. Przecież wiemy, co się dzieje od trzech lat. To był mord polityczny, spowodowany tym, co jedna strona w Polsce robi
- powiedziała polityk w rozmowie z portalem oko.press.pl.
.@EBienkowskaEU: Mówiłam moim kolegom w Brukseli, że coś się w Polsce stanie, jakaś straszna rzecz. Wisi nad nami chmura nienawiści od trzech lat. To był mord polityczny absolutnie spowodowany tym, co jedna strona w Polsce robi. pic.twitter.com/KzP3tyfsrg
— Waldemar Kowal (@waldemar_kowal) 20 stycznia 2019
Dziś do osób, które nie przestały rzucać oskarżenia pod adresem innych dołączył prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. We wpisie zamieszczonym po południu na Facebooku wezwał, by każdy dokonał w związku z ostatnimi wydarzeniami rachunku sumienia, a także do namysłu „nad językiem i treścią naszej debaty politycznej”. Ale szybko dał do zrozumienia że są pod tym względem równi i równiejsi.
„Jak by nie zaklinać rzeczywistości, winy nie rozkładają się tu po równo”
- stwierdził.