Niedawno Robert Biedroń przedstawił byłego ambasadora Polski w Moskwie, Stanisława Cioska, jako swojego doradcę ds. międzynarodowych. Antoni Macierewicz podkreślił, że moment wskazania Cioska na doradcę był nieprzypadkowy. - Robert Biedroń chce znaleźć się na rosyjskiej linii, to bardzo niebezpieczne dla Polski - powiedział były szef MON.
Kilka dni temu kandydat Lewicy na prezydenta Polski, Robert Biedroń, poinformował, że jego doradcą ds. międzynarodowych będzie Stanisław Ciosek, komunistyczny minister, a od 1989 r. ambasador Polski w Moskwie.
W Polskim Radiu 24, Antoni Macierewicz, marszałek senior Sejmu RP, zauważył, że osoba Cioska stanowi swoisty symbol przejścia od komunizmu do postkomunizmu, "od członkostwa w Układzie Warszawskim, do podległości w rosyjskiej sferze wpływów".
- Przy zmianie zewnętrznego nazewnictwa, utrzymanie tej samej relacji między Rosją i Polską. To ma być bardziej miękkie, ale spełniać tę samą funkcję geopolityczną. Robert Biedroń przyjmując Stanisława Cioska jako głównego doradcę, przekazuje tę informację do Rosji i państw europejskich, które chcą się z Rosją porozumieć
- mówił były minister obrony.
Macierewicz wskazuje, że moment ogłoszenia Cioska doradcą Biedronia nie jest przypadkowy.
- Prezydent Francji na konferencji w Monachium bardzo wyraźnie powiedział, że Francja uważa USA za zagrożenie dla pokoju światowego, że będzie za wszelką cenę dążyła do porozumienia z Rosją. Robert Biedroń chce znaleźć się na rosyjskiej linii, to bardzo niebezpieczne dla Polski
- powiedział Antoni Macierewicz.
Były szef MON podkreślił, że Robert Biedroń powinien wstydzić się takiego doradcy.