W zeszły piątek Polskę na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa reprezentował wiceszef MSZ Marcin Bosacki. Pokazywał zdjęcia zniszczonych domów i naruszonych pól przez rosyjskie drony, w tym dom w Wyrykach. Tymczasem - jak twierdzi "Rzeczpospolita" - miał on zostać zniszczony nie przez drona, a przez próbującą zneutralizować go rakietę z polskiego F-16.
Sprawa jest nadal jest badana przez prokuraturę. Lubelscy śledczy nie udostępniają informacji o obiekcie, który spadł na dom. Czekają na opinię biegłych. O sprawie, jak informowało wczoraj Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, nie był jednak informowany prezydent RP.
- To jest bardzo niepokojące, jestem tym bardzo zmartwiony, bo to tworzy przestrzeń dla dezinformacji. Polityka informacyjna rządu nie była prowadzona w sposób odpowiedzialny. Nie może być tak, że wiceminister wysyłany z ważną misją do Rady Bezpieczeństwa ONZ, przedstawia zdjęcie, które może być w obliczu informacji, które nadchodzą, kwestionowane. To niestety stwarza doskonały grunt do tego, żeby rosyjska dezinformacja, która kwestionuje to, że były to rosyjskie drony, rosyjski atak o charakterze hybrydowym, zyskała podatny grunt
- powiedział w TV Republika były minister spraw zagranicznych RP, Szymon Szynkowski vel Sęk.
- Osobną sprawą jest, że nie był o tym informowany zwierzchnik sił zbrojnych. To jest rzecz niedopuszczalna. Zawiodło to, co zawieść nie powinno - transparentność, przepływ informacji i odpowiedzialność za przekazywaną informację - dodał.
Szynkowski vel Sęk podkreślił, że "dziś nie wiemy, czy ta informacja, niedostępna dla prezydenta, czy posiadało ją MON, czy też MON nie posiadało tej informacji".
- Trudno mi sobie to wyobrazić. Jeśli jest wystrzeliwana z samolotu rakieta, to ktoś powinien sprawdzić, jakie są losy tej rakiety. Jeśli ona nie dosięgnęła celu, czyli nie został trafiony obiekt, w który została wycelowana, to przecież jest procedura wyjaśniająca, jaki jest jej los. Trudno mi sobie wyobrazić, że ministerstwo obrony narodowej o tym nie wiedziało, ale tego nie wiemy na pewno. Wreszcie jest prokuratura. Pewne jest to, że ta informacja, że ta informacja nie trafiła do zwierzchnika sił zbrojnych i jest to niedopuszczalne
- ocenił.
Zapytany o to, jakie powinny być konsekwencje niepoinformowania prezydenta RP o tej sprawie, stwierdził, że "prezydent domaga się w tej sprawie wyjaśnień i przeglądu tego, jaki był los tej informacji od początku, od 10 września".
- Takie sytuacje nie powinny się powtarzać. Niezależnie od tego, że są różnice polityczne, one nie mają nic do rzeczy - powiedział Szymon Szynkowski vel Sęk.
Mówiąc o politycznym aspekcie sytuacji, były szef MSZ stwierdził, że "rząd może próbować przykryć swoją nieudolność w postępowaniu w sytuacjach kryzysowych". Media sprzyjające obozowi władzy przekonują, że atak dronów na Polskę "zbliżył rząd i prezydenta".
- Liczę, że MON, które było odpowiedzialne za całą tę akcję, które do tej pory, wydawało się, współdziała z BBN i KPRP w sposób poprawny, zmaże te plamę na honorze
- wskazał.
Podkreślił, że nikt - wbrew narracji koalicji rządzącej - nie domaga się wyjaśnień od żołnierzy, ale od rządu.
- Nikt nie czyni zarzutu wojsku, że realizuje w sposób sumienny i skuteczny swoje obowiązki. Naszą rolą jest uzyskanie wyjaśnienia od rządu, który stworzył tę sytuację otworzenia pola dla dezinformacji, dlaczego wiceminister spraw zagranicznych pojechał na RB ONZ i albo sam podjął decyzję, że prezentuje informacje niesprawdzone, albo jest wpuszczany w maliny - wyjaśnił Szynkowski vel Sęk.