Jakie zdanie o własnym kraju może mieć były premier, wywodzący się z Sojuszu Lewicy Demokratycznej? W czasach rządów prawicy można spodziewać się krytyki, ale Włodzimierz Cimoszewicz poszedł jeszcze krok dalej. Stwierdził, że Polska... "nie ma żadnego realnego znaczenia". Ciężko o komentarz do takich słów.
Cimoszewicz w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem postanowił wprowadzić trochę negatywnych emocji do świątecznej atmosfery. I wbrew wielu ;pozytywnym opiniom, stwierdził, że w Polsce dzieje się „fatalnie”.
W polityce zagranicznej czarna rozpacz. Zero sensu i skuteczności. Seryjne błędy i nabijanie sobie guzów.
- wyliczał.
Myślicie, że to koniec? A skąd! Cimoszewicz rozkręcał się z każdym pytaniem, aż w końcu wypalił...
Polska nie ma żadnego realnego znaczenia i nie jest zdolna do uzyskania trwałego i wiarygodnego poparcia w żadnej istotnej sprawie. W Unii przegrywa w Komisji, w Parlamencie i Trybunale Sprawiedliwości. Grupa Wyszehradzka, która miała "lewarować" nasze wpływy, jest przymierzem na pokaz
- przekonywał wbrew temu, co np. właśnie oświadczył prezydent Czech, mówiąc, że „Dzięki V4 przestano mówić o kwotach migracyjnych”.
Takie słowa z ust byłego premiera Polski (w latach 1996-1997) brzmią doprawdy skandalicznie. Aż przypominają się czasy, gdy rządzący mówili wprost o "państwie teoretycznym"...