Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Bronił granicy przed uchodźcami. Po skardze Jachiry i Zielińskiej grożą mu trzy lata więzienia

Komendant Tomasz Waszczuk bronił granicy Polski z Białorusią podczas największych hybrydowych ataków w lutym 2022 roku, tuż przed tym, jak wybuchła wojna na Ukrainie. Problemem nie są jednak dla niego migranci, ale posłanki Koalicji Obywatelskiej, Klaudia Jachira i Urszula Sara Zielińska (obecna sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska), które złożyły na niego skargę, że nie chciał wpuścić ich do strefy przygranicznej. Dwukrotnie zarzuty oddalano, ale po zmianie władzy postawiono je i Waszczukowi grozi trzy lata więzienia.

Reklama

Mija rok czasu od śmierci żołnierza Mateusza Sitka. Komendant Tomasz Waszczuk wówczas przez długi czas pełnił służbę na wschodniej granicy Rzeczypospolitej Polskiej, broniąc jej w najtrudniejszym okresie hybrydowych działań destabilizujących prowadzonych przez władze Białorusi i Rosji. Jego problemy zaczęły się w lutym 2022, kiedy odmówił wjazdu na przygraniczny pas zamknięty w Białowieży posłankom Klaudii Jachirze i Urszuli Sarze Zielińskiej z Koalicji Obywatelskiej.

O swoich doświadczeniach opowiedział Patrykowi Jakiemu (PiS).

To było ogromne zagrożenie życia. Staliśmy z policjantami na granicy, broniliśmy jej przed nielegalną migracją. Nieraz w naszym kierunku leciały kamienie, gałęzie, elementy drewniane, jakieś przedmioty, które podrzucali im pogranicznicy białoruscy. Zmagaliśmy się z tym praktycznie każdej nocy. Policjantom i nam było bardzo ciężko

– podkreślił Waszczuk.

Na dodatek wśród Jońskich i Szczerbów biegających z pizzą do migrantów, czy Sterczewskich ślizgających się w trampkach z reklamówkami, pojawiły się na granicy posłanki Jachira i Zielińska. Warto podkreślić, że obydwie wybrane nie z tego rejonu, ale aby móc swobodnie przemieszczać się po strefie przygranicznej, wymyśliły, że otworzą tam biura poselskie.

Rozmowa była krótka - powiedziały, że chcą wjechać tam, żeby prowadzić biuro poselskie. A ja odpowiedziałem krótko, żeby pokazały mi zgodę komendanta Straży Granicznej. Stwierdziły, że takiej zgody i mają prawo wjechać, a ja odparłem, że skoro nie mają zgody, to nie wjadą do Białowieży. Skończyło się to dla mnie zarzutami za przekroczenie uprawnień

– opowiada komendant.

"Próbowały wywrzeć na mnie presję i zmusić mnie, żebym odstąpił. Niestety dla nich, wykonywałem swoje obowiązki i nie wpuściłem ich do Białowieży, argumentując, że nie mają zgody. Złożyły zawiadomienie i od tamtej pory ciągnęła się sprawa. Była dwukrotnie umarzana, za trzecim razem przedstawiono mi zarzuty" - dodał, przypominając, że doszło do tego zaraz po zmianie władzy w kraju.

Posłanki odgrażały się bowiem, że jak zmieni się władza, policzą się z komendantem Waszczukiem - i faktycznie tak się stało. Teraz za wykonywanie swoich obowiązków, Tomasz Waszczuk może iść na trzy lata do więzienia.

Źródło: niezalezna.pl, Facebook
Reklama