Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Testowanie cierpliwości UE. Żurawski vel Grajewski: Albo plan Putina, albo zgoda Putina na plan Łukaszenki

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest inspirowana i zaostrzana przez Kreml - powiedział politolog z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. Ekspert jest przekonany, że to odwet za pomoc i wydanie polskiej wizy humanitarnej białoruskiej lekkoatletce Kryscinie Cimanouskiej, która podczas IO w Tokio skrytykowała dyktaturę w Mińsku.

fot. Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

Zdaniem naukowca, patrząc na napięcie na naszej wschodniej granicy, widać, że dyktator Białorusi prezydent Aleksandr Łukaszenka próbuje „ukarać” Zachód, w tym Polskę, za poparcie dla opozycji walczącej od roku z reżimem w Mińsku.

Taka metoda destabilizacji Europy – jak mówi politolog - i instrumentalnego wykorzystania do tego uchodźców m.in. z Afganistanu, gdzie władzę przejęli Talibowie, jest częścią wojny hybrydowej inspirowanej przez Kreml.

- Łukaszenka sam nie ma potencjału do spierania się z całym Zachodem bez pomocy i akceptacji Rosji

-  zaznaczył Żurawski vel Grajewski.

- A skąd niby przybywają ci ludzie, ci uchodźcy, którzy przybyli na polsko-białoruską granicę? - pyta. - Muszą, przynajmniej, pokonać rosyjską przestrzeń powietrzną, aby dolecieć na Białoruś. A to z kolei jest z całą pewnością uzgadniane z Moskwą - zaznaczył.

Udział Kremla 

Profesor nie ma wątpliwości, co do rosyjskiej roli w próbie destabilizacji Polski i innych krajów Unii Europejskiej. - Sytuacja związana z koniecznością blokady wstępu do naszego kraju uchodźców z Azji na granicy polsko-białoruskiej, stanowiącej też granicę UE, jest inspirowana i zaostrzana przez Kreml - podkreślił profesor z Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ).

Zdaniem naukowca w momentach, kiedy białoruscy pogranicznicy „wpychają” uciekinierów z Azji na terytoriom UE, wyraźnie wyczuwa się zaangażowanie prezydenta Rosji Władimira Putina. - Nie wiem, czy jest to plan Putina, czy jest to tylko zgoda Putina na plan Łukaszenki. Akcja przeciw Polsce nie była przypadkowa - zauważył Żurawski vel Grajewski. - Została wszczęta po udzieleniu pomocy i wydaniu naszej polskiej wizy humanitarnej białoruskiej lekkoatletce Kryscinie Cimanouskiej, która podczas IO w Tokio skrytykowała dyktaturę w Mińsku. To próba odwetu za to na Polsce - zwrócił uwagę.

Politolog przypomniał, że od dawna Polska i Litwa mają na Białorusi status „dyżurnych wrogów”. - 11 lat temu armie rosyjska i białoruska, w ramach manewrów "Zapad 2009" ćwiczyły politycznie niewyobrażalny wariant, czyli tłumienie hipotetycznego polskiego powstania na Grodzieńszczyźnie - wspomniał prof. Żurawski vel Grajewski.

Wojna hybrydowa, w ujęciu popularyzatorskim, to - jak tłumaczył naukowiec – „uderzenie na obiekt ataku przy użyciu najrozmaitszych metod jego osłabienia”. - Nie tylko osłabienia wojskowego, ale również każdego innego - wyjaśnił. - Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej to dobry przykład współczesnej wojny hybrydowej - mówił.

- Próba skierowania do nas strumienia uchodźców to element ataku "środkami niemilitarnymi" na sąsiada, któremu chce się zaszkodzić, czyli ataku na Polskę

 tłumaczył dodając, że obecny kryzys imigracyjny ma jednak dużo mniejszy wymiar niż ten z 2015 roku.

Przemysław Żurawski vel Grajewski ocenił, że początkowe białoruskie próby wprowadzenia większej liczby uchodźców, którzy najprawdopodobniej musieli zapłacić za przerzut przedstawicielom reżimu w Mińsku, najpierw na terytorium Litwy miały też inny cel. - Była to, na szczęście nieudana próba skłócenia Wilna z Warszawą - powiedział.

Przyznał, że wojna hybrydowa stała się powszechnie znana, kiedy to tzw. zielone ludziki, czyli zamaskowani żołnierze rosyjscy w nieoznakowanych mundurach zajęli zimą 2014 roku Krym. Ten konflikt dał też początek toczącej się ciągle w Donbasie wojnie Ukrainy z Rosją.

Siedem lat temu – co przypominał profesor UŁ - destabilizacja anektowanego wbrew prawu międzynarodowemu półwyspu postępowała nie tylko poprzez działania militarne, ale i na przykład poprzez paraliż linii komunikacyjnych na lądzie i w czarnomorskich portach Krymu. Były też inne formy sabotażu gospodarczego i politycznego, co odbywało się m.in. poprzez tworzenie instytucji rosyjskich na ciągle przecież ukraińskim terytorium.

Po tej wojnie hybrydowej jednak większość krajów, w tym Polska i państwa UE, nie uznaje władzy Moskwy na Krymie i części Donbasu, gdzie powstały enklawy chcące aneksji części tego obszaru przez Rosję.

Wojna hybrydowa instrumentem Kremla

Politolog wymienił wiele przykładów wojen hybrydowych w polityce rosyjskiej. - Polska, a szerzej Rzeczpospolita, ma wiele doświadczeń związanych z tego typu operacjami rosyjskimi - podkreślił naukowiec. - Droga do I rozbioru Polski wyglądała, w pewnym sensie, jak wojna hybrydowa - ocenił. - Wtedy ambasador rosyjski wydał swym podwładnym pułkownikom rozkazy i to właśnie ambasada rosyjska organizowała na terenie Rzeczpospolitej trzy konfederacje szlachty: prawosławnej w Słucku, protestanckiej w Toruniu, a katolickiej w Radomiu - przypomniał.

- Chodziło oto, aby te grupy skłócić, aby ze sobą walczyły, a w tym czasie wojska rosyjskie wkroczyły i "robiły porządek". Skończyło się porwaniem senatorów i biskupów oraz konfederacją barską, czteroletnią wojną partyzancką i pierwszym rozbiorem Rzeczpospolitej w 1772 roku - zaznaczył.

- Podobnie Rosjanie czynili podbijając dzisiejszy Azerbejdżan odrywając go od Persji - zauważył profesor. - Moskwa próbowała to samo zrobić podczas wojny krymskiej w 1854 roku podburzając miejscową ludność przeciwko sułtanowi, który - co rozpowiadali Rosjanie – rzekomo miał zdradzić islam sprzymierzając się z Wielką Brytanią, Francją i Sardynią - mówił.

- Tego typu rosyjskie operacje dywersyjne, ideologiczne są starą tradycją tego państwa. Dla nas, dla Polski, nie powinny one być zaskakujące - podsumował prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

am