– Wysławiajmy Boga w jego świętych męczennikach, począwszy od Szczepana i prośmy dla siebie o moc i odwagę do dawania jednoznacznego świadectwa, bo dzisiejszy świat robi wszystko, aby nie było w nas i naszej kulturze pojęcia prawdy – mówił metropolita krakowski.
Abp Marek Jędraszewski przewodniczył we wtorek uroczystościom odpustowym w krakowskim kościele św. Szczepana. W czasie wygłoszonej homilii mówił o tym, jak bardzo życie świętego męczennika złączyło się z losem samego Jezusa.
Choć wierni w drugi dzień świąt wciąż są wpatrzeni w radosne narodzenie Jezusa, nie zapominają także o jego przyszłej śmierci i zmartwychwstaniu.
To jest ten dzień, który sprawia, że nasza radość jest zmącona, bo nie jest to historia opowiadana w radosnych mitach, nieliczących się z realizmem życia. Historia Jezusa jest historią Boga-Człowieka, który wziął na siebie cały ludzki los, związany także z przemijaniem i śmiercią męczeńską
– mówił
Taką perspektywę można odnaleźć m.in. w cudownym obrazie Matki Bożej Bolesnej, który znajduje się w Osiecznej. Dzieło to, czczone tam od wieków przedstawia śpiące Dzieciątko Jezus, a Jego w rączce – mały, czarny krzyżyk.
To zapowiedź męki, w której Przenajświętsza Dziewica także będzie uczestniczyć. Zapowiedź, że w Betlejem urodził się król męczenników
– powiedział arcybiskup.
O męczeństwie, które miało go czekać mówił do apostołów trzykrotnie w czasie swojego nauczania.
Miał świadomość, że zmierza do Jerozolimy, a tam będzie zdradzony, wydany przez uczonych w piśmie, arcykapłanów i faryzeuszy w ręce pogan, a ci skażą go na śmierć krzyżową. Zapowiadał wprawdzie, że trzeciego dnia zmartwychwstanie, ale dla apostołów najbardziej tragiczne było to, że zginie śmiercią haniebną na tej przerażającej szubienicy, którą był krzyż
– mówił hierarcha.
Jezus jednak tłumaczył, że każdy, kto chce iść za nim ma wziąć swój krzyż, a kto wytrwa do końca, będzie zbawiony.
Ta niełatwa do przyjęcia prawda stała się dla chrześcijan czymś oczywistym dopiero, kiedy Pan Jezus przeszedł z tego świata do ojca, poprzez cierpienie, śmierć, zmartwychwstanie, a potem wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego. W świetle tej oczywistości, że nie można inaczej być uczniem Chrystusa ta prawda rozbrzmiała w życiu i śmierci pierwszego w dziejach Kościoła męczennika, patrona tego dnia i tej świątyni – świętego Szczepana
– tłumaczył metropolita.
W jego życiu został odzwierciedlony Jezus Chrystus. Tak samo, jak on, działał cuda i znaki, a to, co głosił budziło sprzeciw Żydów. Tak samo jak Jezus dał ostateczne świadectwo, a w chwili swojej śmierci – podobnie jak Chrystus – prosił Boga, by przyjął jego ducha do siebie oraz, by Bóg nie poczytywał tego grzechu jego oprawcom.
Tak niezwykle głębokie wejście Szczepana w los Jezusa, Króla męczenników sprawiło, że stał się on dla Kościoła pewnym wzorcem tego, jak należy dawać świadectwo o Chrystusie aż do końca. Jeżeli właśnie te momenty poddania się woli Bożej, nieugiętego świadectwa, ale także gotowości by przebaczyć swoim oprawcom zaistnieją w życiu innych, to nie ulega wątpliwości, że oni także stają się męczennikami
– mówił.
Ich świadectwa po śmierci sprawiają, że inni odzyskują właściwą drogę, odkrywają Chrystusa jako klucz do zrozumienia siebie i własnego powołania i wiążą z nim swój los. Taka była m.in. historia Szawła, który cudownie dotknięty chrystusową łaską przyjął chrzest i z prześladowcy chrześcijan, stał się Pawłem, nauczycielem narodów.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta wspaniała historia Kościoła, trwająca już prawie 2 tysiące lat, to historia przede wszystkim świadków Chrystusa aż do końca. Wiernych żołnierzy tego, który wobec Piłata powiedział: „Jestem królem, ale moje królestwo nie jest z tego świata”
– przypomniał abp Jędraszewski.
Aby mieć życie wieczne należy więc uwierzyć w Chrystusa i dać o nim świadectwo, aby także inni mogli uwierzyć. Jan Paweł II miał świadomość, że wiek XX stał się na powrót wiekiem męczenników i dlatego kazał gromadzić świadectwa o wielkich córkach i synach Kościoła.
Wcale te prześladowania uczniów Chrystusa nie ustały. Mówi się, że dzisiaj dla imienia chrystusowego cierpi prześladowania nawet 300 milionów naszych sióstr i braci. Statystycznie rzecz biorąc także dzisiaj kilkunastu z nich dla imienia chrystusowego odda swoje życie. Nie możemy, radując się dzisiejszym świętem, należącym do obchodów Bożego Narodzenia, nie pamiętać o tych, którzy cierpią, modlą się, także za nas, którzy uważają, że warto oddać dla Chrystusa życie właśnie po to, aby trwał święty, katolicki i apostolski Kościół
– podkreślił duchowny.
Wysławiajmy Boga w jego świętych męczennikach, począwszy od Szczepana i prośmy dla siebie o moc i odwagę do dawania jednoznacznego świadectwa, bo dzisiejszy świat robi wszystko, aby nie było w nas i naszej kulturze pojęcia prawdy. To zły duch dzisiaj chce, byśmy żyli w jakiejś wielkiej szarej strefie, gdzie nie ma jasności i gdzie ciemność nie przeraża. I jakże wielu ludzi w imię wygody, konformizmu, ucieczki przed problemami wchodzi w tę szarą strefę
– zaznaczył abp Marek Jędraszewski.
Boże Narodzenie natomiast głosi radość światłości, która oświeca każdego człowieka, który chce żyć w prawdzie.
Wszyscy ci, którzy są dziećmi światłości nie boją się światła. Zbliżają się do niego, bo wiedzą, że ich uczynki są z Boga
– dodał metropolita.