Już wiemy, jak Platforma Obywatelska policzyła skutki tzw. lex Szyszko. Okazuje się, że ta liczba to szacunek prof. Zbigniewa Karaczuna z SGGW, który swoją analizę oparł na danych i szacunkach kolegów z 21 gmin w Polsce (0,8 proc.). – Błąd może być znaczący, ale ten szacunek wskazuje na skalę procederu – podkreśla prof. Karaczun.
W debacie nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra Jana Szyszki posłanka PO Gabriela Lenartowicz ujawniła, że po nowelizacji ustawy o ochronie przyrody wycięto 2 mln drzew. To zaskakująca liczba, tym bardziej że ewentualnych wycinek nie trzeba nigdzie zgłaszać. Dlatego też postanowiliśmy zapytać, skąd taka liczba.
Oczywiście to szacunek. Więcej o metodologii będzie wiedział pan prof. Zbigniew Karaczun
– odpowiedziała nam posłanka Gabriela Lenartowicz.
Skontaktowaliśmy się z panem prof. SGGW Zbigniewem Karaczunem, który na co dzień jest kierownikiem jednego z wydziałów na Międzywydziałowym Studium Ochrony Środowiska.
Jest to szacunek, a nie szczegółowe dane empiryczne
– poinformował nas prof. Karaczun.
Czytaj też: Minister Jan Szyszko: Dziękuję "Gazecie Polskiej"
Jak wygląda takie naukowe szacowanie według polskiego profesora z uznanej uczelni? Najpierw prosi się współpracowników, aby w swoich gminach oszacowali liczbę wyciętych drzew (nie wiadomo, z jakich przyczyn i czy uwzględniono np. standardową wycinkę z ubiegłego roku). Oni wysyłają swoje szacunki, które są tworzone nie wiadomo na jakich podstawach. W każdym razie naukowiec otrzymał liczby z 21 gmin (w których mieszkają koledzy). Rozbieżności były spore, bo wycięto od 250 do 1500 drzew na gminę przez kilka tygodni do końca lutego. W każdym razie średnia wyszła 600. Dalej to już prosta matematyka z piątej klasy podstawówki. 600 drzew razy 2478 gmin daje około półtora miliona wyciętych drzew. Skąd więc 2 mln?
Myślę, że jest to prawdopodobne – pomimo okresu lęgowego tempo wycinki nie osłabło – np. w Grodzisku Mazowieckim tylko przez pierwsze dwa tygodnie marca wycięto ponad 300 drzew
– poinformował nas prof. Karaczun.
Naukowcy, którym pokazaliśmy metodologię prof. Karaczuna, nie ukrywali rozbawienia. Po chwili wskazali na błędy w analizie statystycznej. Pytają o sposób doboru próby i jej liczebność. Wyliczają też problemy, takie jak motywy wycinki (część drzew zostałaby usunięta pomimo nowej ustawy), różna lesistość gmin, różna specyfika terenów, sposób liczenia wyciętych drzew.
Moim celem nie było dokładne obliczenie wyciętych drzew, ale raczej oszacowanie skali tego procederu. Stąd błąd może być znaczący, ale ten szacunek wskazuje na skalę
– podkreśla prof. Karaczun.
Źródło: Gazeta Polska
#wycinka drzew
#drzewa
#Platforma Obywatelska
Jacek Liziniewicz