Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Klapa „czarnego protestu”. Słaba frekwencja, #DośćDyktaturyKobiet i wybuczana Mucha

Chyba nie na taki efekt liczyli organizatorzy protestu „Żarty się skończyły. Moje ciało, moja sprawa”.

plk

Chyba nie na taki efekt liczyli organizatorzy protestu „Żarty się skończyły. Moje ciało, moja sprawa”. Połączone siły lewicy, KOD-u, PO i Nowoczesnej potrafiły ściągnąć do Warszawy około pięciu tysięcy osób. Na dodatek nie obyło się bez wpadek – poseł Platformy została wybuczana, a Joanna Scheuring-Wielgus zaczęła skandować ze sceny: „Dość dyktatury kobiet!”.

W sobotę przed Sejmem zorganizowano „czarny protest” przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji w Polsce. Choć w wydarzenie pod nazwą „Żarty się skończyły. Moje ciało, moja sprawa” włączyły się prawie wszystkie siły opozycyjne, frekwencja nie była porywająca. Według policji, w demonstracji uczestniczyło około pięciu tysięcy osób, a zdaniem stołecznego ratusza było ich jeszcze mniej, bo około trzech tysięcy.

Wykrzykiwane ze sceny feministyczne i antyrządowe hasła też nie zaskakiwały – było po staremu. Choć może nie do końca. Dwa wystąpienia szczególnie przykuły uwagę mediów.

Poseł Platformy Obywatelskiej, Joanna Mucha, na własnej skórze przekonała się, co myślą o jej ugrupowaniu zgromadzeni przed budynkiem Sejmu. „Gdzie byliście osiem lat” – skandowano podczas wystąpienia Muchy i wybuczano ją.

Wszystkich przebiła jednak Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej. Na zakończenie swojego przemówienia zaczęła krzyczeć ze sceny: „Dość dyktatury kobiet!”. Jej kompromitująca wpadka właściwie przyćmiła zgromadzenie, a hasztag #DośćDyktaturyKobiet był najpopularniejszym na Twitterze przez kilka godzin. Internauci uznali, że poseł z partii Ryszarda Petru swoją pomyłką skutecznie „zaorała” sobotni „czarny protest”.

Reklama

plk

Reklama