Dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego Kamil Zaradkiewicz stał się persona non grata po 20 kwietnia 2016 roku. Powiedział wtedy, że orzeczenia wydawane przez TK nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne. To opinia, której nie może znieść prezes TK. - To bardzo chory człowiek. Niepokoję się o jego zdrowie – powiedział Andrzej Rzepliński.
Kamil Zaradkiewicz pojawił się 20 kwietnia na antenie TVP Info i mówił o tym, że
orzeczenia wydawane przez Trybunał Konstytucyjny nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne. Prezes Rzepliński zakazał mu wtedy wypowiedzi przed kamerami. Został również
poproszony o rezygnację ze stanowiska.
Zaradkiewicz odmówił rezygnacji. Od 28 kwietnia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Andrzej Rzepliński rozmawiał z „Tygodnikiem Powszechnym”. Pytany o konflikt z dr. Kamilem Zaradkiewiczem odpowiedział, że... niepokoi się o niego.
Nie wiem. Wiem, że to bardzo chory człowiek, bo ma zwolnienie lekarskie i nie przychodzi do pracy od ponad trzech miesięcy. Niepokoję się o jego zdrowie
– powiedział prezes TK.
CZYTAJ WIĘCEJ: Atmosfera zastraszania w Trybunale. A także potwierdzenie: "to spór polityczny, nie prawniczy"
Co więcej prezes TK uważa, że Zaradkiewiczowi nie działa się krzywda w TK.
Pracując w TK, zrobił doktorat i habilitację. Jego publikacje były wydawane i finansowane przez Trybunał. Dwukrotnie był w naszej delegacji za granicą. Działa mu się krzywda? Tak nie wolno powiedzieć, to by była nieprawda. Był tu w końcu dyrektorem. Niekiedy zarzucano mi, że za miękko go traktuję
– ocenił Andrzej Rzepliński.
Źródło: gazeta.pl
#TK #Andrzej Rzepliński #Kamil Zaradkiewicz #Trybunał Konstytucyjny
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mg