W najbliższą sobotę rano Polacy ze wschodniej Ukrainy zostaną przewiezieni do Charkowa. Stamtąd nasi rodacy polecą do Polski - ustalił portal niezalezna.pl. Według instrukcji przekazywanej ustnie, każdy z nich może zabrać ze sobą 30 kg bagażu. Po tym jak zapowiedziana na 29 grudnia ewakuacja, została odwołana - MSZ unika podawania jakichkolwiek oficjalnych informacji.
Plan jest taki:
W sobotę, 10 stycznia Polacy specjalnym autobusem przejadą z objętego działaniami wojennymi Donbasu do Charkowa. Ludzie, którzy chcą udać się własnym transportem - mają przybyć na miejsce do niedzieli rano. Jeszcze nie wiadomo, czy wszyscy polecą jednym transportem do Polski.
Mówi się o 200 obywatelach polskiego pochodzenia, którzy uciekają przed rosyjską agresją do swojego kraju. -
Brak daty wyjazdu Polaków z tych terenów jest złą informacją, szczególnie dla osób żyjących na walizkach i czekających na ewakuację - mówił trzy dni temu w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie", Michał Dworczyk - prezes fundacji Wolność i Demokracja, zaangażowanej w pomoc Polakom na Wschodzie. Jak stwierdził brak ewakuacji chociażby z samego Doniecka jest błędem. -
W Charkowie Polacy byliby bezpieczniejsi niż w Doniecku - podkreślał Dworczyk.
Portal niezalezna.pl jako pierwszy poinformował, że zaplanowany i ogłoszony na 29 grudnia 2014 r. wyjazd - został tydzień wcześniej odwołany. Po tym jak ta informacja wzbudziła protesty i krytykę wobec rządu -
konsulat RP w Charkowie usunął ze swojej strony internetowej informację o ewakuacji z instrukcją i podaną datą wyjazdu.
Premier Ewa Kopacz nie zabrała głosu w tej sprawie, a na konferencję prasową tydzień temu wysłała szefów MSZ i MSW. Minister Grzegorz Schetyna zaatakował tych, którzy krytykują rząd w sprawie ewakuacji. Jak stwierdził szef MSZ, „nie ma na to zgody”.
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira