Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Dziennikarze zostali zatrzymani na polecenie kancelarii Komorowskiego. WIDEO

Polecenie zatrzymania dziennikarzy wydał m.in. przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Polecenie zatrzymania dziennikarzy wydał m.in. przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Tak wynika z zeznań Sławomira Słupczyńskiego, policjanta, który nadzorował pracę funkcjonariuszy wyprowadzających osoby z PKW. Sędzia Łukasz Mrozek wydał wyrok, z którego wynika, że prawa nie złamali ani dziennikarze, ani policjanci, którzy ich zatrzymali.

W piątek Sąd Rejonowy dla Warszawy­-Śródmieście w trybie przyspieszonym wydał wyrok w procesie trwającym od 21 listopada br. Na ławie oskarżonych zasiedli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej i telewizji Republika: Tomasz Gzell i Jan Pawlicki, którzy dzień wcześniej relacjonowali wydarzenia związane z okupacją sali konferencyjnej Państwowej Komisji Wyborczej.

Decyzją sądu zostali oni wczoraj uniewinnieni, a sędzia Łukasz Mrozek przyznał, że z materiału dowodowego wynika, iż byli w PKW jako dziennikarze, a nie uczestnicy protestu, i „wykonywali obowiązki zawodowe”. Duże fragmenty uzasadnienia wyroku sprowadziły się jednak faktycznie do wyjaśnienia, dlaczego zdaniem sądu policja i administracja budynku, czyli Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego, postanowiły o zatrzymaniu dziennikarzy „przez przypadek”. – Nie było intencją ani administratora, ani policji, aby zatrzymywać dziennikarzy. Niestety doszło do przykrego nieporozumienia – tłumaczył sędzia Mrozek, zaznaczając, że wyrok nie jest prawomocny.

W trakcie rozprawy wyszły na jaw nowe fakty, które wskazują na aktywny udział Kancelarii Prezydenta, która formalnie wynajmuje budynek członkom PKW. Jak wynika z zeznań prowadzącego akcję policji, przedstawiciel kancelarii Komorowskiego miał decydujący wpływ na podejmowane przez funkcjonariuszy decyzje. – Jeżeli przedstawiciel administratora nie powiedziałby słów „dotyczy również mediów”, zapewne policja sprawdzałaby, czy ktoś jest z mediów, czy nie – zeznał funkcjonariusz policji Sławomir Słupczyński. – To nie była decyzja policji – podkreślił.

Na wyrok sądu bardzo szybko zareagowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Minister Teresa Piotrowska, dotąd niewypowiadająca się w tej sprawie, uznała to zajście za „pomyłkę”. – Zatrzymanie dziennikarzy nastąpiło w wyniku nieporozumienia – uważa Piotrowska. – Po zapoznaniu się z raportem policji w tej sprawie czekałam na rozstrzygnięcie sądowe. Szczegółowa informacja przedstawiona mi przez policję potwierdziła, że nie doszło do naruszenia prawa i procedur przez policję – stwierdziła minister. „Niedobrze się stało, że nastąpiła taka pomyłka. To ważne, że sąd już dziś wydał orzeczenie w tej sprawie” – stwierdziła w komunikacie szefowa MSW.

Tu mozna obejrzeć naszą relację wideo z procesu Jana Pawlickiego i Tomasza Gzella:

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Samuel Pereira