Po pomarańczowej rewolucji, choć wydawało się, że przyniosła ona sukces, niewiele się zmieniło. Dzisiaj jesteśmy rozsądniejsi i wiemy, że trzeba nieustannie patrzeć władzy na ręce. To bardzo ważne – mówi ukraińska piosenkarka i działaczka Majdanu Rusłana Łyżyczko w rozmowie z „Gazetą Polską”.
Często wspomina Pani, że Ukraina oprócz wsparcia materialnego otrzymuje z zewnątrz również duchowe. W Warszawie wzięła Pani udział w inicjatywie „Modlitwa za Ukrainę”. Jak w obliczu rosyjskiej agresji zmieniło się, Pani zdaniem, podejście Ukraińców do religii?
Muszę przyznać, że wiara Ukraińców w ostatnim roku bardzo się umocniła, religia daje nam solidne oparcie. Nasz kraj jest unikalnym przykładem zgodnego współistnienia wielu religii. To było widoczne już na Majdanie. Na scenie, gdzie przemawiano i grano koncerty, byli obecni przedstawiciele różnych wyznań. Wraz z duchownymi modliliśmy się, wspólnie mówiąc ten sam tekst.
Bywało, że duchowni, którzy zaangażowali się w Majdan, a potem udzielali wsparcia potrzebującym uczestnikom walk, płacili za to wysoką cenę. Stawali się potem bohaterami, dając przykład wiary.
Owszem, na Krymie i wschodzie Ukrainy to właśnie duchowni pomagali uchodźcom wyjechać w głąb kraju. Osobiście znam kilku takich kapłanów. Wielu uciekinierów znalazło bezpieczne schronienie w ośrodkach katolickiego Caritasu i jego odpowiednika przy Cerkwi. Sami uchodźcy mówią, że w przykościelnych i przycerkiewnych ośrodkach odnaleźli spokój i ciepło, którego potrzebowali. Wielu księży zostało pobitych za udzieloną pomoc. Niektórych zakatowano. Takie przypadki miały miejsce na Krymie i w okręgu Donbasu. Znaną postacią jest kapłan, który modlił się w miejscu, gdzie wisiała żółto-błękitna flaga Ukrainy i z tego powodu zginął z rąk terrorystów. Warto przypomnieć, że studenci podczas rozganiania demonstracji 30 listopada ub.r. w Kijowie chowali się przed uderzeniami milicyjnych pałek właśnie w cerkwi. I my o tym pamiętamy. W tym roku uczciliśmy pamięć tamtych wydarzeń marszem zakończonym w soborze św. Michała Archanioła, gdzie odbyła się modlitwa wszystkich wyznań. W tym samym czasie we wszystkich cerkwiach modlono się za Ukrainę.
Niespełna rok po Majdanie na Ukrainie pojawiło się dużo inicjatyw oddolnych. Młodzi Ukraińcy zaangażowali się w budowanie społeczeństwa obywatelskiego.
Sami się dziwimy, że tak szybko potrafiliśmy wyciągnąć wnioski z naszych doświadczeń. Naszym największym kapitałem jest dziś solidarność społeczna i gotowość do zmian. Być może ten pęd, by coś zmieniać, ale i tworzyć, wynika z instynktu samozachowawczego, z poczucia zagrożenia rosyjską agresją. Dziś mamy całą generację gotową poświęcić własne sprawy dla dobra państwa. Jest poza tym bardzo dużo aktywnych grup i organizacji, które zajmują się bieżącymi problemami, tj. lustracją, walką z korupcją, ściganiem zbrodni na Majdanie i innych przestępstw. Są również inicjatywy zajmujące się tropieniem i upublicznianiem różnych powiązań w państwie, schematów korupcyjnych. Oligarchowie są klasą społeczną, która pozwala sobie na wszystko, nawet na kupowanie polityków. Przeciwwagą dla nich są niezależne grupy powstałe z inicjatywy obywateli. To alternatywą dla władz, które za żadne skarby nie poddadzą się autolustracji. Mamy np. inicjatywę „Bojkot gazu Putina”, która w swoich postulatach wpiera sprawę bezpieczeństwa narodowego. Żeby je osiągnąć, Ukraina potrzebuje niezależności energetycznej. To jest zresztą najbardziej skorumpowana sfera gospodarki. Czeka nas długa walka. To już nie jest rok 2004, gdy ludzie uwierzyli, że Wiktor Juszczenko sam jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami. Po pomarańczowej rewolucji rozeszliśmy się szczęśliwi do domów i ostatecznie niewiele się zmieniło. Dzisiaj jesteśmy bardziej świadomi i wiemy, że trzeba nieustannie patrzeć władzy na ręce.
Co jest obecnie największym problemem ukraińskiego społeczeństwa?
Korupcja – w tej kwestii potrzebna jest zmiana mentalności. Nawet nowi politycy, którzy przychodzą na służbę publiczną pełni dobrych chęci, nie radzą sobie z problemem łapówkarstwa. Ten system rodem z Sowietów jest silniejszy od jakiejkolwiek nowej inicjatywy. Wtedy władze oszukiwały obywateli, bo miały przed nimi sporo do ukrycia. Teraz konieczna jest zmiana sposobu myślenia. Myślę, że aktualnie ma miejsce prawdziwe oczyszczanie się narodu, Ukraińcy chcą z siebie zetrzeć brud, który się do nich przylepił w czasie trwania ZSRS. I ludzie oddawali na Majdanie życie za to, by Ukraina stała się państwem o europejskich standardach. Takich, jakie obowiązują w cywilizowanym świecie. Potrzebujemy tylko jasnych i sprawiedliwych reguł.
Takich jak chociażby ostatnie zapisy w ustawie lustracyjnej?
Nie odczuwamy na razie radykalnych zmian. Myślę, że politycy nie potrafią jeszcze wprowadzać zdecydowanych zmian w przepisach. Obecna bezprecedensowa koalicja pięciu partii obiecuje postępy także na tym polu, ale społeczeństwo angażując się w różnego rodzaju inicjatywy, samo postanowiło rozliczać władze. Pomaga nam w tym m.in. Fundacja Otwarty Dialog. Mamy też wiele przykładów organizacji, których wolontariusze tropią przypadki korupcji. Weryfikują zebrane informacje i upubliczniają je.
Oprócz działalności społecznej włączyła się Pani ostatnio w akcję wymiany jeńców, schwytanych przez terrorystów na wschodzie Ukrainy.
Poszukujemy 550 osób i próbujemy odbić ok. 500 jeńców. Nie wiemy, czy ci ludzie są torturowani i jakim represjom się ich poddaje. Gdy pojechałam ostatnio na wschód Ukrainy w tej sprawie, oddawano nam tylko żołnierzy wojska poborowego. Ochotników nie mogliśmy odzyskać. Wiadomo bowiem, że ci ludzie, którzy poszli walczyć z własnej inicjatywy, a nie z obowiązku, to patrioci wierzący w idee. Nie wiemy, w jakich warunkach są przetrzymywani. Zostali zatrzymani latem, a teraz zbliża się zima. Nie sądzę, by dostarczono im ciepłe ubrania. Ostatni chłopak, którego stamtąd zabraliśmy, przebywał w niewoli tylko miesiąc. Opowiadał, że karmiono ich tylko dwa razy w tygodniu kaszą. Był tak chudy, jakby wyszedł z obozu koncentracyjnego. Sama skóra i kości.
Jaką przyszłość widzi Pani dla wschodu Ukrainy?
Region Donbasu jest bardzo bogaty, ale Putin go wyniszcza. Rosyjskie specsłużby rozkradają ukraiński majątek. Wywieźli sprzęt z fabryk prosto do Rosji. Słabością jednostek inspirowanych przez Kreml – Donbaskiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej – są liczne rozłamy wewnętrzne. Sam Putin chce Noworosji, więc prędzej czy później zlikwiduje ludzi DRL i ŁRL. Kreml często tworzy grupy dywersyjne, ale gdy traci nad nimi kontrolę – likwiduje je. Zwykli mieszkańcy Donbasu chcą pokoju, tymczasem Putin gromadzi przy granicy duże siły militarne. Mobilizuje też społeczeństwo w Rosji, by zmiażdżyć Ukrainę. Ewidentnie potrzebuje kontroli nad naszym państwem, szczególnie zależy mu na Kijowie. Prezydent Rosji w swojej propagandzie stara się udowodnić, że Ukraina nie ma tożsamości i jako państwo funkcjonuje dopiero od kilkudziesięciu lat. Myślę, że Polacy jak mało który naród, rozumieją, na czym polega nasz problem.
Rusłana Łyżyczko przyjechała do Polski na zaproszenie Fundacji Otwarty Dialog
Źródło: Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sabina Treffler