Co najmniej 33 osoby poniosły w poniedziałek śmierć w rezultacie zamachów bombowych w Iraku. Obserwatorzy ostrzegają przed możliwością wybuchu konfliktu na pełną skalę wokół kwestii podziału władzy w kraju.
W mieście Mukdadja na północnym wschodzie Iraku
zamachowiec - samobójca wysadził się wczoraj wieczorem wewnątrz szyickiego meczetu pełnego uczestników ceremonii pogrzebowej.
Wybuch spowodował zawalenie się dachu meczetu. Według policji, 23 osoby poniosły śmierć a ponad 40 zostało rannych. Bilans ofiar może okazać się większy bowiem część osób została uwięziona w ruinach świątyni.
W innym zamachu w mieście Bakuba, w prownicji Dijala położonej na północ od Bagdadu, zginęło co najmniej 10 osób. Eksplodował tam
ładunek wybuchowy podłożony w kawiarni uczęszczanej przez szyitów.
Nasilające się akty przemocy grożą - zdaniem obserwatorów -
wybuchem konfliktu na pełną skalę między szyitami, sunnitami i etnicznymi Kurdami wokół problemu podziału władzy w kraju.
Sunnici stanowiący w Iraku mniejszość czują się zepchnięci na margines przez szyitów, którzy po obaleniu Saddama Husajna uzyskali przewagę. Do wzrostu napięcia przyczynia się też
wojna domowa w sąsiedniej Syrii, która szybko rozszerza się na sąsiednie kraje.
Według danych ONZ, w Iraku zginęło już w tym roku w rezultacie zamachów i innych aktów przemocy 761 osób.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
mg