Polacy coraz bardziej odczuwają skutki kryzysu. Rośnie bezrobocie, płace stoją w miejscu, ale nie w administracji. Urzędników jest coraz więcej, a ich dochody są coraz wyższe. – Poparcie dla PO dramatycznie spada, dlatego próbuje ona stworzyć bazę, która pomoże jej przetrwać w terenie – oceniają politolodzy.
Najnowszy raport przygotowany przez Urząd Służby Cywilnej nie pozostawia żadnych wątpliwości: kryzys nie dotyka urzędników.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w 2012 r. w ministerstwach przekroczyło 7 tys. zł. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosło o ponad 250 zł. Wyższy urzędnik dostawał w zeszłym roku co miesiąc prawie 13 tys. zł. Dla porównania średnia miesięczna płaca w sektorze przedsiębiorstw to zaledwie 3800 zł.
Ministrowie oraz kierownicy urzędów nie szczędzili pieniędzy na nagrody dla samych siebie i swoich podwładnych. W ubiegłym roku wydano na nie ponad 600 mln zł, czyli o około 14 mln zł więcej niż w 2011 r.
Ubiegły rok był kolejnym w czasie rządów koalicji PO-PSL, kiedy rosło zatrudnienie urzędników.
W latach 2008–2012 grono urzędników wzrosło o 20 tys. osób. Kosztowało to Polaków ponad 10 mld zł.
Nawet odpowiedzialny za finanse państwa Jacek Rostowski, który ciągle mówi o konieczności zaciskania pasa, zatrudnił ósmego wiceministra. Zaskakująca jest nie tylko liczba zastępców Rostowskiego, ale i to, że
ósmy wiceminister – Izabela Leszczyn – jest z zawodu polonistką. A do jej obowiązków należy m.in. „
promowanie problematyki dotyczącej ochrony finansów publicznych” przed… wzrostem biurokracji.
Czytaj cały artykuł w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński,Katarzyna Pawlak