10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Raport "Młodzi 2011", czyli farsa

Opublikowany przez kancelarię premiera raport „Młodzi 2011” to kilkaset zmarnowanych kartek papieru.

Opublikowany przez kancelarię premiera raport „Młodzi 2011” to kilkaset zmarnowanych kartek papieru.

Cztery lata temu młodzież wezwana przez PO ruszyła do urn wyborczych znęcona hasłem: zielone światło dla młodych. Miały być mieszkania i tanie kredyty, miejsca pracy, opieka nad młodą rodziną.

Jest? - Czarna rozpacz – mówi Piotr Kaczmarczyk, absolwent psychologii. – Jedyna praca, jaką po dwóch latach poszukiwań zdobyłem, to zajęcie w telemarketingu. Przez 8 godzin dziennie wmawiam w ludzi konieczność kupna rzeczy kompletnie im niepotrzebnych. Czuję wstyd, że oddałem swój głos w ręce politycznych szalbierzy.

Postawione na głowie

Raport, który powstał pod kierownictwem prof. Krystyny Szafraniec, to działanie bez ładu i składu, w dodatku postawione na głowie. Raport opisujący młode pokolenie powinien, jeżeli nie wystarczyłby po prostu katalog potrzeb, w których zaspokajaniu rząd mógłby pomóc, powstać na początku rządów. Opublikowanie go przed wyborami to tylko element kampanii wyborczej, próba powtórzenia chwytu sprzed czterech lat.

Młodzi do urn! Bo przecież kto będzie czytał, nieważne, czy w wersji papierowej, czy w internecie, taką "cegłę". Ważne jest przesłanie: zajmują się nami; jeśli pozostaną przy władzy, to może nasza sytuacja zmieni się na lepsze. Akurat…

- Raport „Młodzi 2011” - pisze w jego omówieniu prof. Szafraniec – zawiera analizę młodego pokolenia w różnych obszarach tematycznych: aspiracji i oczekiwań, demografii, wyzwań związanych z edukacją i wchodzeniem na rynki pracy, a także rekomendacje działań i wskazania dla polityk publicznych.

Konia z rzędem temu, kto znajdzie w tym pustosłowiu „rekomendacje działań i wskazania dla polityk publicznych”.

Przelewanie z pustego w próżne

Już w pierwszym rozdziale ("Czas na młodych") - o konieczności wymiany pokoleniowej w Polsce - autorka dochodzi do zaskakującego (?!) wniosku, że pokolenia się wymieniają.

- Pod koniec drugiej dekady – czytamy w raporcie – zasoby pokolenia „solidarności" stają się coraz słabsze i niewystarczające w kontekście nowych problemów i wyzwań. Wynika to zarówno ze zmian w cyklu życia (i powolnego wygaszania aktywności życiowej), jak i dekapitalizacji posiadanych zasobów.

Czy trzeba aż tytułu profesora, żeby dojść do konkluzji, że z biegiem czasu ludzie się starzeją...?

I dalej: "Wykształcenie zdobyte i zdobywane przez młodych – niezależnie od posiadanego dyplomu - stanowi potężny kapitał intelektualny (wyposaża w kompetencje pozwalające lepiej rozumieć świat i twórczo włączać się w jego zmiany), emocjonalny (motywuje do działania, podnosi poczucie własnej wartości, ośmiela do bardziej odważnych decyzji i planów życiowych) oraz społecznych (pozytywnie wpływa na jakość więzi społecznych, pobudza naturalne zainteresowanie kształtem społeczeństwa i uruchamia obywatelskie zainteresowanie)". Bla, bla ,bla. W dodatku nieprawdziwe bla, bla, bla. Wartość dyplomu, czyli fakt. czy został zdobyty na prestiżowym uniwersytecie, czy politechnice, czy też na uczelni, gdzie wystarczy regularnie opłacać czesne i pojawiać się od czasu do czasu, ma ogromne znaczenie, a młodzi świetnie sobie zdają z tego sprawę.

Opisując młodych, prof. Szafraniec kieruje się pobożnymi (zapewne własnymi) życzeniami. "Są – w swych własnych opiniach – bardziej wrażliwi na świat i ludzi, ale i bardziej permisywni wobec panujących w nim norm. Słabiej czują się związani z tradycyjnymi wspólnotami (religią, narodem), ale silnie odczuwają potrzebę wspólnoty między sobą" - głosi raport. I głosi nieprawdę. Czyżby autorka raportu nigdy nie widziała pielgrzymek młodzieżowych czy młodych uczestników Mszy Świętych upamiętniających ofiary tragedii smoleńskiej?

Łańcuch niespełnionych obietnic

Poważne problemy demograficzne zaczną się w Polsce w 2015 r. Już teraz nie ma prostej zastępowalności pokoleń. I nie ma się czemu dziwić, skoro zaledwie co piąte małżeństwo ma własne mieszkanie, a program „Rodzina na swoim” został okrojony na niekorzyść młodego kredytobiorcy.

Zamiast buńczucznie zapowiadanych przez premiera Tuska powrotów młodej emigracji zarobkowej, wciąż mnożą się wyjazdy absolwentów średnich i wyższych uczelni „za chlebem”. Mimo kryzysu dotykającego kraje, w których chcą się osiedlić, wolą walczyć o przetrwanie tam, a nie w ojczyźnie. To przez cztery lata nie dało rządowi do myślenia. Wyjątkowa bezmyślność czy wyjątkowa zła wola? Najpewniej jedno i drugie.

Nie ma dodatkowych podwyżek komunikacyjnych dla studentów, nie ma opłacania składek ZUS-owskich przez państwo dla młodych w pierwszym roku pracy. To znaczy są, ale wyłącznie na papierze. Jest tylko kulawa, bo przerzucająca największe obciążenia na samorządy „ustawa żłobkowa”, która jest reklamowana jako raj dla młodych rodzin.

Tak Platforma wywiązała się ze zobowiązań wobec młodych. Niewielką pociechę stanowi fakt, że podobnie wywiązała się i z innych zobowiązań.


 

 



Źródło: niezalezna.pl

Kaja Bogomilska