- Donald Trump, rozmawiając z Władimirem Putinem, albo prowadzi politykę cyniczną, kierując się wąsko pojętym interesem Stanów Zjednoczonych, albo jest naiwny - ocenił były prezydent Bronisław Komorowski, komentując rozmowę telefoniczną, którą prezydent USA odbył z Putinem. Ten sam, który wzywał do pojednania z Rosją, a o swoim spotkaniu z Dmitrijem Miedwiediewem mówił: "Była wódka, był śledź, było bardzo przyjemnie".
Prezydent USA Donald Trump przeprowadził w środę rozmowę telefoniczną z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, przerywając trwający od lat brak kontaktów pomiędzy Białym Domem i Kremlem. Trump zapowiedział, że spotka się "w nieodległej przyszłości" z Putinem, prawdopodobnie w Arabii Saudyjskiej. Jego zdaniem wstąpienie Ukrainy do NATO "jest nierealne". Amerykański prezydent stwierdził też, że jest mało prawdopodobne, aby Kijów odzyskał wszystkie swoje ziemie.
Były prezydent Bronisław Komorowski był dziś pytany przez dziennikarzy, co rozmowa telefoniczna Trumpa z Putinem oznacza dla Ukrainy. Komorowski ocenił, że idą "bardzo złe czasy". "Nawet, jeżeli oceniać prezydenta Trumpa jako biznesmena, to albo popełnia on zasadniczy błąd w zakresie prowadzenia negocjacji dając prawie wszystko, czego pan Putin sobie życzy, albo można się domyślać zasadniczo złych intencji, czyli odpuszczenia sprawy Ukrainy, a szerzej Europy środkowo-wschodniej" - powiedział Komorowski, dodając, że rozmowa Trumpa z Putinem to "zapowiedź dalekowidzących i poważnych kłopotów".
Zdaniem Komorowskiego, Trump "nie wie, że z Putinem nie da się rozmawiać inaczej, niż siłą". "Albo prowadzi on politykę skrajnie cyniczną, egoistyczną, tylko i wyłącznie kierując się wąsko pojętym interesem Stanów Zjednoczonych, albo jest naiwny" - dodał były prezydent.
Jak z Rosjanami rozmawiał Bronisław Komorowski? Wspominał o tym jakiś czas temu sam były prezydent RP. Opisując wizytę Dmitrija Miedwiediewa w Polsce w grudniu 2010 r. (kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej!), Komorowski opowiadał.
Pamiętam, była wizyta prezydenta Rosji, Miedwiediewa. Uparłem się, bez przesady… Polak i Rosjanin wódkę jak najbardziej mogą wypić, także na toast. A tutaj okazuje się, prezydent Rosji mówi: „nie, nie. My już wódki nie pijemy”. No więc toast został wzniesiony winem, ale atmosfera była taka nienajlepsza. Ale w pewnej chwili ja mówię Miedwiediewowi: "Wie pan co, zrobiłby mi Pan dużą przyjemność, gdyby się Pan dał zaprosić do Belwederu, ja tam mieszkam od paru dni, proszę przyjechać do nas". "A co to za okazja?". Ja mówię: "A wie pan, idzie Boże Narodzenie, w Polsce się pije wódkę i je śledzia". I w tym momencie z prezydenta Miedwiediewa wyszła prawdziwa dusza rosyjska, odwrócił się do swojej żony, mówi: "Swieta, wódkę dadzą". No i oczywiście była wódka, był śledź, i było bardzo przyjemnie".
Wyjątkowo intensywne były kontakty otoczenia Bronisława Komorowskiego - jednego z głównych promotorów polityki "resetu" z Rosją - z ludźmi z samego jądra kremlowskich służb. W maju 2010 r., miesiąc po katastrofie smoleńskiej, Bronisław Komorowski i szef BBN gen. Stanisław Koziej pojechali do Moskwy. Koziej osobiście spotkał się tam z gen. Nikołajem Patruszewem, sekretarzem rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, byłym szefem FSB i oficerem KGB. 21 września gen. Koziej odbył rozmowę z ambasadorem Rosji w Polsce - Aleksandrem Aleksiejewem. „Przedmiotem rozmowy był aktualny stan oraz perspektywy rozwoju stosunków polsko-rosyjskich, w tym intensyfikacja kontaktów między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i Aparatem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej” - ogłoszono.
Pod koniec stycznia 2011 r., kilkanaście dni po ogłoszeniu skandalicznego raportu MAK nt. katastrofy smoleńskiej, prezydent Komorowski spotkał się z Patruszewem w Warszawie (kagiebista został zaproszony na uroczystość 20-lecia BBN). Z kolei 30 czerwca 2011 r. gen. Koziej odbył spotkanie ze specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji Dmitrijem Rogozinem - znanym z agresywnych wypowiedzi wobec Polski i państw zachodnich.
W 2012 r. prezydent Komorowski wydał na cześć agenta KGB patriarchy Cyryla - dziś wzywającego do zbrodni na Ukraińcach - oficjalny, uroczysty obiad, podczas którego ogłosił:
„Uważam, że Kościoły mogą w znaczący sposób przyczynić się do pojednania polsko-rosyjskiego, mogą poprowadzić nasze narody ku przezwyciężeniu narosłych uprzedzeń i stereotypów, które przeszkadzają patrzeć na siebie ze wzajemną ufnością i nadzieją na przyszłość”.