Donald Tusk dwa lata temu zapowiedział, że Platforma Obywatelska do wyborów będzie miała przygotowany precyzyjny projekt pilotażu na... czterodniowy tydzień pracy. Propozycja wywołała wówczas wiele dyskusji, tym bardziej, że o pracowitości samego Tuska krążyły w Kancelarii Premiera legendy. Podobnie, jak o prawdomówności - bo oczywiście z tej propozycji nic nie wyszło, żaden pilotaż nie został zrealizowany. Aż teraz pomysł odkurza... Lewica.
- Chciałabym, żeby w tej kadencji doszło do skrócenia tygodnia pracy - powiedziała minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Według minister Polacy są jednymi z najdłużej pracujących w Unii Europejskiej. Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej poinformowała w RMF24, że zleciła Centralnemu Instytutowi Ochrony pracy analizę efektywności pracy w relacji do liczby godzin przepracowanych przez pracownika w tygodniu.
"Ja, tak jak całe moje środowisko lewicowe, ale nie tylko, bo przecież premier Donald Tusk postulował pilotaż 4-dniowego tygodnia pracy, jestem za tym, żeby rozmawiać o skróceniu tygodnia pracy" - powiedziała. "Ja osobiście, jako Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uważam, że tydzień pracy powinien być skrócony" - dodała.
"Chciałabym, żeby w tej kadencji doszło do skrócenia czasu pracy i chciałabym w taki sposób rozmawiać w ogóle o czasie pracy" - zastrzegła.
Postulat, o którym mówi Dziemianowicz-Bąk, już na etapie zapowiedzi Tuska był uznawany za "chwytliwy i populistyczny, ale nierealny". - Tusk sam sobie zafundował 4-dniowy, czasami 3,5-dniowy tydzień pracy, a Polakom kazał tyrać do 67. roku życia. Pamiętamy to wszyscy - przypominał ówczesny premier Mateusz Morawiecki.