"Prezydent Zełenski bardzo urósł w moich oczach. Chyba każdy myślał, że on ucieknie, a on robi bardzo dobrą robotę" - powiedziała portalowi Niezależna.pl Iwona Klukowska z warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej". Klukowską i Dariusza Miko z hamburskiego Klubu "GP" spotkaliśmy pod Zamkiem Królewskim w Warszawie, wśród ludzi oczekujących na prezydentów Polski i Ukrainy. Miko specjalnie na tę okazję przyjechał ze Śląska.
Chwila jest historyczna dla Polaków i dla Ukraińców. To pierwsza oficjalna wizyta Zełenskiego. Tak się złożyło, że byłem w okolicach Śląska i zdecydowałem się przyjechać. Rzut kamieniem, 300 kilometrów, trzy godziny jazdy
- powiedział naszemu reporterowi Dariusz Miko z Klubu "Gazety Polskiej" w niemieckim Hamburgu.
"To jest raczej wymiar symboliczny, te najważniejsze rozmowy odbywają się w pomieszczeniach zamkniętych, a nie przed publiką" - podkreślił Dariusz Miko.
Wśród licznej grupy oczekującej przed Zamkiem Królewskim, spotkaliśmy także Iwonę Klukowską z Klubu "Gazety Polskiej" w Warszawie.
Przyszłam zobaczyć dwóch prezydentów, zwłaszcza prezydenta Zełenskiego, który urósł w moich oczach. Na początku nikt nie myślał, że będzie prezydentem, który będzie w stanie ogarnąć cały kraj, całą wojnę. Chyba każdy myślał, że on ucieknie, a on robi bardzo dobrą robotę. I oczywiście nasz prezydent - jest między nimi chemia. Nasz prezydent bardzo dużo zrobił dla Ukrainy
- powiedziała Klukowska.
Przypominając, że to pierwsza wizyta prezydenta Zełenskiego w Polsce, wyraziła nadzieję, że pomoże ona poukładać stosunki ukraińsko-polskie w "nie dogranych" tematach. Wśród oczekiwań związanych z wizytą wymieniła też kwestię kontraktów na odbudowę Ukrainy.
Rozmawiał Aleksander Mimier