W wywiadzie dla "Der Spiegel" obecny szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski, mówiąc o reparacjach, poprosił rząd niemiecki o "przygotowanie pakietu, który przekona naszą opinię publiczną". - Może być też inny widoczny znak, na przykład odbudowa przez Niemców jednego ze zniszczonych budynków w Warszawie, być może Pałacu Saskiego. Niemcy mogliby też sfinansować opiekę medyczną dla ocalałych. Albo zainwestować w zdolności obronne naszych krajów - podsuwał Niemcom pomysły Sikorski.
Radosław Sikorski zapytany o stosunki polsko-niemieckie stwierdził, że kiedy rozmawiał "ze swoimi niemieckimi partnerami, odnosiłem głównie wrażenie, że czują ulgę".
Sikorski zapewnił, że "nie będzie więcej docinków pod adresem Niemców ze strony rządu, skończy się demonizowanie demokratycznych Niemiec. Nie chcemy żadnych sztucznych wrogości z naszymi sąsiadami". PiS "potrzebował ich do swojej propagandy" - zaznaczył.
W kwestii 1,3 biliona euro zadośćuczynienia za straty i zniszczenia podczas II wojny światowej szef polskiego MSZ stwierdził: "To dla nas ważny temat. Polska dwukrotnie była ofiarą II wojny światowej: ze strony niemieckiej i wtedy, gdy wojska radzieckie narzuciły nam komunizm".
Polska poniosła "gigantyczne straty materialne i na dziesięciolecia pogrążyła się w biedzie", podkreślił Sikorski, zwracając uwagę, że choć Niemcy uznają kwestię reparacji za zamkniętą, to "uznają swoją moralną odpowiedzialność".
Na pytanie: "Co może z tego wyniknąć?", Sikorski odpowiedział, że "przede wszystkim widoczny znak, centrum dokumentacji, centrum dialogu, które uznaje cierpienia Polaków i jest jednocześnie miejscem pamięci".
"Niemcy mają przecież dziurawą pamięć. Wiedzą o Holokauście, pamiętają blokadę Leningradu i Stalingradu. Ale zapomnieli, co zrobili z polską ludnością cywilną", powiedział "Spieglowi" Sikorski. Przypomniał pierwsze bombardowanie lotnicze II wojny światowej - na Wieluń, który został zniszczony przez Luftwaffe.
Czy to oznacza, że Polska nie domaga się już 1,3 biliona euro?
"Jeśli Berlin chce przelać te pieniądze - w porządku! Zgodzimy się nawet na redukcję, jeśli pieniądze wpłyną do końca roku", powiedział Sikorski. "Ale poważnie - pieniądze to trudna sprawa w czasach wojny i kryzysu. Prosimy niemiecki rząd o przygotowanie pakietu, który przekona naszą opinię publiczną i pokaże im: Aha, Niemcy są gotowi zająć się tą sprawą".
Może być też drugi widoczny znak, "na przykład odbudowa przez Niemców jednego ze zniszczonych budynków w Warszawie, być może Pałacu Saskiego. Niemcy mogliby też sfinansować opiekę medyczną dla ocalałych. Albo zainwestować w zdolności obronne naszych krajów, abyśmy mogli wspólnie bronić się przed Putinem", zauważył polski minister.
A więc nieszczęsny Sikorski podał Niemcom piłkę i "proponuje", by w ci ramach reparacji odbudowali Pałac Saski ⬇️
— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) February 10, 2024
Przypominam więc:
Gdyby Niemcy odbudowali Pałac Saski w każdej polskiej gminie, to i tak nie pokryłoby to kwoty reparacji:
6 220 609 000 000 zł (kwota… pic.twitter.com/1rJC51c0D2