Nie chcemy, by w serwisach na terenie Rosji czy Białorusi znajdował się jakiś pajac, który chwilowo jest posłem i biega z reklamówką, goni go polska straż graniczna. To podwyższanie morale wojsk rosyjskich i białoruskich - tak o zasadności wprowadzenia stanu wyjątkowego i zachowaniu posła KO Franka Sterczewskiego mówił dziś w Telewizji Republika wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski.
O sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, wprowadzeniu stanu wyjątkowego i poniedziałkowej dyskusji sejmowej wokół tego dyskutowali goście programu Telewizji Republika "W Punkt".
- Granica Polski z Białorusią jest w niebezpieczeństwie. Wiemy o wojnie hybrydowej, jaka prowadzona jest od kilku miesięcy. Przybrała na sile. Łukaszenka za wszelką cenę szuka prowokacji. Dziś wiemy, że przez pana Łukaszenke zostało już zaproszonych ponad 10 tys. cudzoziemców z Bliskiego Wschodu
- rozpoczęła poseł Prawa i Sprawiedliwości Anna Milczanowska.
Podkreśliła, że „Białoruś współpracuje z Rosją”. - Wszystko to dzieje się po to, by wywołać jakąś prowokację. Mamy sianie dezinformacji, manipulowanie, kłamstwo - dodała.
Red. Gójska przekazała informacje białoruskich polityków opozycyjnych, że „służby są nastawione na wychwycenie momentu, w którym będzie można zorganizować prowokację o charakterze incydentu na granicy”.
- Warto pamiętać, że pogranicznik estoński wciągnięty pięć lat temu przez służby rosyjskie, dokładnie w sytuacji incydentu granicznego, do tej pory nie wrócił do Estonii. Cały czas jest przetrzymywany w Rosji - mówiła dalej.
Doniesienia białoruskich opozycjonistów potwierdziła poseł PiS. - Oczywiście, wszystko to prawda. Dlatego właśnie potrzebny jest stan wyjątkowy. Widzieliśmy, co tam wyprawiali politycy opozycji - oceniła polityk.
Zdaniem posła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Piątkowskiego zagrożenie nie jest nadzwyczajne, a „prowokacje mogły wydarzyć się dwa lata temu, tak samo, jak mogą się wydarzyć za pięć”. - Nie jest tak, że bez stanu wyjątkowego państwo ma obowiązek strzec polskich granic, ma konstytucyjne narzędzia do tego? Moim zdaniem to przyznanie się do bezradności w działaniach na granicy - mówił dalej.
Poseł Lewicy Paulina Matysiak zachęcała do refleksji, „po co wprowadzać stan wyjątkowy”.
- Między nami nie ma sporu co do tego, że na granicy są osoby, które szukają azylu, schronienia. Spór dotyczy tego, jakich środków powinniśmy użyć. W ubiegłym roku, kiedy zachorowań na Covid-19 było dużo więcej, decyzji o stanie nadzwyczajnym nie było - zauważyła.
- Jeśli mamy informacje, że może dojść do ostrzelania granicy, nie uważa pani, że lepiej zamknąć 3-kilometrowy pas?
- dopytywała prowadząca.
- Miejmy świadomość, że wprowadzenie tego stanu nie pozwala wejść tam mediom, nie mogą wejść tam parlamentarzyści - mówiła dalej poseł Lewicy.
Do sprawy odniósł się też wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski. - Stan wyjątkowy w pasie przygranicznym jest rzeczą konieczną. Zależy nam na tym, aby nie było elementu wojny hybrydowej, czyli wojny informacyjnej - wskazał wiceszef resortu i dodał:
„nie chcemy, by w serwisach na terenie Rosji czy Białorusi znajdował się jakiś pajac, który chwilowo jest posłem i biega z reklamówką, goni go polska straż graniczna. To podwyższanie morale wojsk rosyjskich i białoruskich”.
- Mamy w tle największe manewry - ponad 200 tys. żołnierzy. Argument, by zwiększyć obsadę w pasie granicznym… To magazynowanie jeszcze większej ilości benzyny przy szaleńcach z zapałkami. Tych szaleńców, prowokatorów, pożytecznych idiotów należy odizolować od tego pasa granicznego. To wprowadza właśnie stan wyjątkowy - zaznaczył polityk.