"Myślę, że Komisja Europejska głównie wsłuchała się w głos Berlina, a nie Ukrainy, jak mam być szczery, bo to niemieckie interesy też są bardzo ważne dla Komisji Europejskiej i z tego powodu są podejmowane tego typu decyzje" - tak sprawę embarga na ukraińskie zboże skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. Zapraszamy do wzięcia udziału w naszej sondzie!
Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże dla pięciu krajów - Polski, Węgier, Słowacji, Bułgarii i Rumunii. Po tej decyzji Warszawa, Budapeszt i Bratysława przedłużyły zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy.
Sprawa ta cały czas jest podnoszona nie tylko na arenie medialnej poszczególnych państw, ale i całej Europy.
Zapytany o nią rzecznik polskiego rządu, stwierdził, że nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o sprawy samego Kijowa. Według niego, decyzja KE jest uwarunkowana sytuacją w... Berlinie.
"Myślę, że Komisja Europejska głównie wsłuchała się w głos Berlina, a nie Ukrainy, jak mam być szczery, bo to niemieckie interesy też są bardzo ważne dla Komisji Europejskiej i z tego powodu są podejmowane tego typu decyzje. Pamiętajmy też, że udział w wielu firmach na teranie Ukrainy mają właśnie firmy niemieckie i to też są interesy Niemiec"
W jego ocenie -"to miało być pewnego rodzaju sygnał polityczny, chociaż mam wrażenie, że Komisja Europejska nie do końca rozumie to, w jaki sposób do tego podchodzą Polacy, bo tego typu decyzje myślę, że już tak prosto po prostu wkurzają Polaków".
"To znaczy, powoduje, że Polacy mają jak na dłoni, pokazane jak zachowuje się Komisja Europejska w takich sprawach"