W osobnym tekście piszemy, jak Szeląg na pytanie naszego dziennikarza: "Ilu prokuratorów prowadzących wznowione sprawy należy do stowarzyszenia Lex Super Omnia? Czy nie widzi Pan prokurator konfliktu interesów?", odpowiedział: "To nie jest istotne".
Dawno niewidziany prokurator wojskowy - który teraz, za czasów Bodnara, znów został rzucony na pierwszą linię frontu - słynie z takich odpowiedzi. Niegdyś Szeląg był "gwiazdą" konferencji prasowych dotyczących tragedii Smoleńska, na których podobnie "zbywał" dziennikarzy.
Gdy 21 września 2010 r. dziennikarze programu „Misja specjalna” (TVP1) pod redakcją Anity Gargas ujawnili szokujące nagrania z miejsca katastrofy pod Smoleńskiem, z których wynikało jednoznacznie, że już dzień po katastrofie rosyjskie służby świadomie niszczyły wrak polskiego samolotu, do sprawy odniosła się prokuratura wojskowa. Płk Szeląg, wówczas pracujący w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - zapytany na konferencji prasowej, czy rozbijanie szczątków samolotu na miejscu katastrofy jest niszczeniem dowodów czy nie - odmówił na to proste pytanie odpowiedzi.
No chyba że odpowiedzią można nazwać następujący fragment wypowiedzi pułkownika, który swego czasu był internetowym hitem:
„Proszę państwa, zadał pan pytania wprost. Dla mnie jasne, że odnoszą się do materiału, który został wyemitowany przez pańską telewizję, przez TVP1, we wtorek. Zadał pan pytanie, które... trudno odpowiedzieć, jak je traktować, czy zadał pan pytanie konkretne, czy też zadał pan pytanie abstrakcyjne związane z prowadzeniem jakiegokolwiek śledztwa, postępowania karnego. Nawet jeżeli pan by skonkretyzował, czyli że chodzi panu konkretnie o to zdarzenie, to - wbrew pozorom - odpowiedź wcale nie musi być prosta i jednoznaczna, bo oczywiście najbardziej logiczna i prosta odpowiedź jest: jakakolwiek ingerencja w fizyczną substancję takiego materiału dowodowego jak wrak, szczątki samolotu, oczywiście można ją uznać za co najmniej utrudniającą albo negatywnie wpływającą na dalszy proces badań nad tym dowodem rzeczowym. Tyle tylko że odpowiedź tylko w tym zakresie byłaby o tyle niepełna... że trzeba pod uwagę brać szereg innych okoliczności i stąd zawahanie w moim głosie, bowiem ja wypowiadam się o kwestii, którą... Ja obejrzałem ten materiał, natomiast mam w głowie zakodowane szereg okoliczności, które mogły wpływać na taki, a nie inny sposób postępowania, ale nie posiadam wiedzy na temat tego, czy osoby, które decydowały o takich zdarzeniach, kierowały się tymi przesłankami... być może to zawiłe, ale ja mam nadzieję, że...że w miarę czytelne”.
W 2012 r. portal Niezalezna.pl i "Gazeta Polska Codziennie" ujawniły, że prokurator Szeląg zabronił biegłym mówienia o trotylu znalezionym na szczątkach Tu-154. Dorota Kania pisała:
Przypomnijmy, że do pierwszorzędnych - z punktu widzenia Tuska - zadań zaprzęgnięto również w ostatnich miesiącach Marcina Maksjana, także po 2010 r. związanego ze śledztwem smoleńskim prowadzonym przez prokuraturę wojskową. Postawił on zarzuty ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi - i zamierza postawić Sławomirowi Cenckiewiczowi - w sprawie odtajnienia i upublicznienia kompromitującego Tuska planu obrony Polski na linii Wisły. Ojciec prokuratora Maksjana był radiooperatorem w pułku podporządkowanym Zarządowi II Sztabu Generalnego. Potem już w III RP służył w WSI, w których likwidacji brał udział Cenckiewicz.