Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Maksjan chce postawić Cenckiewiczowi wyssane z palca zarzuty. Historyk odpowiada w mocnych słowach

Przyznam się Państwu, że kiedy Tusk, Stróżyk i Tomczyk zaczęli bredzić o „ujawnieniu tajnych planów obrony Polski” przez Błaszczaka w 2023 r., pomyślałem sobie – jaka szkoda, że nie brałem w tym kompletnie udziału! Bo to była wielka sprawa, jakiej dokonał szef MON, a ja jedynie jako „wtórnik” razem z Michałem Rachoniem, ale już po ministrze Błaszczaku, omówiliśmy „linię Wisły”, rozwalenie polskiej armii przez Tuska po 2007 r. i faktyczny plan kapitulacji przed Rosją w serialu „Reset”. Minęły dwa lata i dzielny prokurator Maksjan wyleczył mnie z kompleksów! Otóż okazało się, że ja nie tylko w całym procederze brałem udział, ale i wpadłem na jego pomysł oraz „podżegałem” ministra Błaszczaka do odtajnienia tych kompromitujących Tuska, Klicha i Siemoniaka kwitów – pisze dla portalu Niezalezna.pl prof. Sławomir Cenckiewicz.

18 kwietnia 2025 r. to był piątek, i to Wielki Piątek, kiedy wspominaliśmy mękę i śmierć naszego Zbawiciela…

Reklama

Krótko po 11.00 Marcin Maksjan – politycznie zaczadzony aktywista „uśmiechniętej” prokuratury z Lex Super Omnia - w urzędzie pocztowym na Chełmskiej wysłał mi (lub któryś z jego giermków) wezwanie z informacją, że prowadzi przeciwko mnie sprawę, że jestem podejrzanym i że w dniu 7 maja br. o 10.00 (będę za granicą) przedstawi mi zarzuty karne!   

Jest podobno dumny, że zrobił to właśnie w Wielki Piątek! 

Rzecz dotyczy „linii Wisły” a w zasadzie kilku zdań, które z tej kompromitującej Polskę i jej władze (Donalda Tuska) koncepcji opóźniania przez polskie wojsko marszu Rosji na Warszawę odtajnił minister Błaszczak, mając do tego pełne prawo. 

Przyznam się Państwu, że kiedy Tusk, Stróżyk i ten ich Tomczyk zaczęli bredzić o „ujawnieniu tajnych planów obrony Polski” przez Błaszczaka w 2023 r. pomyślałem sobie – jaka szkoda, że nie brałem w tym kompletnie udziału! Bo to była wielka sprawa, jakiej dokonał szef MON, a ja jedynie jako „wtórnik” razem z Michałem, ale już po ministrze Błaszczaku, omówiliśmy „linię Wisły”, rozwalenie polskiej armii przez Tuska po 2007 r. i faktyczny plan kapitulacji przed Rosją w serialu „Reset”.  

Faktycznie było tak, że kiedy minister Błaszczak wydał odpowiednie decyzje o odtajnieniu fragmentów dokumentów, kiedy wysłał do Wojskowego Biura Historycznego wyznaczone przez siebie osoby – mnie nawet fizycznie w WBH nie było! Post factum dowiedziałem się o całej sprawie i jakie materiały ciekawe w WBH posiadamy! Na to co tu piszę, jest wiele dowodów…, ale to teraz nieistotne.  

Minęły dwa lata i nasz dzielny Maksjan wyleczył mnie z wszystkich kompleksów! Otóż okazało się – i wynika to z poniższego pisma – że ja nie tylko w całym procederze brałem udział, ale i wpadłem na jego pomysł (ustalenia trio Maksjan/Stróżyk/Czuchnowski) i „podżegałem” ministra Błaszczaka do odtajnienia tych kompromitujących Tuska, Klicha i Siemoniaka kwitów.      

Z treści wezwania wynika, że m o g ą zostać przedstawione mi zarzuty dotyczące:

1. Pomocnictwa w nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (art. 231 § 2 KK w zw. z art. 18 § 3 KK), co mogło skutkować znaczną szkodą (np. majątkową lub osobową);

2. Ujawnienia lub wykorzystania informacji niejawnych o klauzuli „tajne” lub „ściśle tajne” (art. 265 § 1 KK w zw. z art. 11 § 2 KK i art. 12 § 1 KK), co może być powiązane z działalnością w sprawach wojskowych.

Czytając te paragrafy Maksjana – wzięte z sufitu – nie mogę uwierzyć w ich realność i czuję się, jakbym znów czytał Józefa Mackiewicza o czarnym suficie. Posłuchajcie: 

Jeżeli ty albo ja, albo ktoś z normalnych ludzi w normalnych warunkach zechce na przykład zełgać, że sufit jest nie biały, a czarny, to rzecz wyda się nam zrazu bardzo trudną. Zaczniemy od kołowania, chrząkania, wskazywania na cienie po jego rogach, będziemy tłumaczyć, że w istocie swej nie jest on już tak zupełnie czysto biały... Jednym słowem, będziemy się posługiwać skomplikowaną metodą, która zresztą nie doprowadzi w końcu do celu, bo nikogo nie przekonamy, że sufit jest czarny. Co robią natomiast bolszewicy? Wskazują sufit i mówią od razu: "Widzicie ten sufit... On jest czarny jak smoła". Punkt, dowiedli od razu. Ty myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? Zapewne tak myślisz. A oni się przekonali na podstawie praktyki, że to wcale nie ważne. Że wszystko można twierdzić i że twierdzenie zależy nic od jego treści, a od sposobu jego wyrażenia. I oto widzimy jak dochodzą do następnego etapu, powiadając do ludzi tak: "A teraz wyobraźcie sobie, że istnieją podli kłamcy, wrogowie wszelkiej prawdy naukowej, postępu i wiedzy, którzy tak nisko upadli w swym nikczemnym zakłamaniu za pieniądze kapitalistów, że ośmielają się łgać w żywe oczy, że sufit jest biały!" I zebrany tłum wyrazi swe oburzenie, wzgardę, a nawet śmiać się będzie i wykpiwać tak oczywiste kłamstwa tych wrogów prawdy....

Tak! Maksjan pomalował biały sufit na czarno, ale jedynie we własnej wyobraźni, i każe nam wszystkim uwierzyć, że sufit który pokazuje palcem jest czarny! I szuka przy tym wszystkim poklasku, i znajduje go wśród swoich przełożonych i klakierów do których trafiają „przecieki” z prokuratury.

Podobnych zresztą do niego samego. 

I wiecie co? Ja bym nawet chciał, żeby to była prawda, gdyż wielkim honorem byłoby dla mnie osobiście do spółki z ministrem Błaszczakiem ujawniać te świadectwo upadku ludzi, którzy rządzili wtedy Polską, zakochali się w Putinie, podporządkowali całość polityki zagranicznej dobrym relacjom z Moskwą, skapitulowali przed Rosją ostatecznie 10 kwietnia 2010 r., zobowiązali się pisemnie wobec FSB, że będą szpiegować antyrosyjskie państwa i położyli śledztwo smoleńskie, w czym brał też udział mój oskarżyciel – Maksjan - w haniebny sposób atakując prokuratora Pasionka.  

Ale niestety, ja w tym udziału nie miałem, co wynikało z ówczesnego zbiegu okoliczności, a to, co Państwo poniżej czytacie, czym raczą Was czasem polityczni wariaci, obłąkani z nienawiści ludzie przebrani za pismaków, a czasem i wrogowie Polski, to tylko zwykła PARANOJA i KŁAMSTWO!  

Tak! Niezgodnie z prawem powołany na stanowisko prokuratora Marcin Maksjan stawia mi fałszywe zarzuty! 

Ja się własnej działalności nie wstydzę, jestem z niej dumny, i zawsze z otwarta przyłbicą broniłem swojego postępowania i dorobku, biorąc za wszystko co robiłem w życiu odpowiedzialność, płacąc za to czasem wysoką cenę osobistą! Przez lata na różne sposoby starałem się wyrwać Polskę z „długich ramion Moskwy” – od demaskowania SB, i jej groźnych agentów jak Wałęsa, po WSI, i jej agentów; od opisywania KGB po demaskowanie prorosyjskich funkcjonariuszy SKW jak Dusza, Pytel i Nosek organizujących współpracę partnerską z FSB. 

Ale akurat w odtajnieniu „linii Wisły” udziału nie miałem! Stąd moja kategoryczna niezgoda na ten piramidalny fałsz! 

I dlatego będę od teraz, aż po lata walki w sądach, z tym fałszywym oskarżycielem, zakłamanym i złym człowiekiem – MARCINEM MAKSJANEM, walczył, wykorzystując wszystkie dostępne środki – od prawnych, przez naukowe, publicystyczne aż po polityczne! Każde! Bo ktoś taki – ktoś kto zmyśla oskarżenia i naciąga paragrafy, by osiągnąć polityczny cel (o którym w przeszłości publicznie pisał!), nigdy nie powinien być prokuratorem! I nie będzie! 

To początek walki, pewnie nawet długiej wojny, która zacznie się od próby wyłączenia Maksjana z tego postępowania, gdyż jego stronniczość motywowana politycznie, a w dodatku osobiście (syn skazanego przez sąd lustracyjny z oskarżenia IPN podoficera komunistycznego Zarządu II SG – czyli wywiadu, o którym napisałem książkę!) jest nad wyraz czytelna i powszechnie znana.      

Wiem, że ta wojna Maksjana ze mną jest zastępcza. Pisali o tym publicznie, niektórzy mówili pokątnie, jak choćby ten audytor z SKW, co w styczniu 2024 r. szukał dowodów mojej winy w w WBH właśnie w sprawie „linii Wisły” i wyznał… „k… tu nie ma Cenckiewicza”! Szukali wszędzie, grozili, zastraszali waląc do drzwi, urządzali medialne nagonki… I nic. Góra urodziła mysz. 

Wiem, że to wszystko dzieje się w zastępstwie sprawy „Bolka”, likwidacji WSI i demaskacji prorosyjskich szaleńców w SKW. Wiem! 

I dlatego powtarzam za płk. Ignacym Matuszewskim, którego w 2016 r. osobiście ekshumowałem na cmentarzu w Nowym Jorku i pochowałem w ojczystej ziemi na wojskowych Powązkach: 

Jestem dumny, że trwałem przy swoim zdaniu wbrew wszystkim dostojnikom i powagom. Jestem dumny, że dzisiaj jeszcze ściga mnie za to „wczoraj” nienawiść.

Wasza nienawiść! Nie byle jaka, bo ta z Wielkiego Piątku 2025 r.

Reklama