Jest coś w tym, że Lewicy powinno być bliżej do PiS-u niż do ugrupowań liberalnych. To by też świadczyło o rodzącym się pragmatyzmie po stronie Lewicy - uważa politolog, prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Nasz rozmówca sonduje, czego początkiem mogą być dzisiejsze rozmowy polityków Lewicy z szefem rządu oraz przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości.
We wtorek przed południem odbyło się w Sejmie spotkanie przedstawicieli Lewicy z premierem Mateuszem Morawieckim ws. Funduszu Odbudowy i Krajowego Planu Odbudowy. W spotkaniu uczestniczyli też przedstawiciele klubu PiS.
Europoseł Lewicy Robert Biedroń poinformował później na konferencji prasowej, że jego ugrupowanie wynegocjowało na spotkaniu z premierem m.in., że w ramach KPO 850 mln euro trafi na wsparcie szpitali powiatowych, 30 proc. trafi do samorządów, 300 mln euro trafi na wsparcie dla poszkodowanych branż. Dodał, że rząd zgodził się na wszystkie warunki.
O polityczne znaczenie dzisiejszego spotkania Lewicy z szefem rządu i o możliwą przyszłą współpracę ugrupowania z rządzącą Zjednoczoną Prawicą zapytaliśmy politologa, prof. Kazimierza Kika.
- To jeszcze nie jest wiosna. To dopiero pojawienie się słońca na zachmurzonym niebie. Lewica nie jest autorem totalnej opozycji. W związku z tym nie mieści się w głównej osi sporu pomiędzy PiS-em a PO - mówi na początku prof. Kik, pytany, czy zaryzykowałby stwierdzenie, że politycy odejdą od licytowania się na radykalizmy i różne opcje zaczną współpracować.
- To chyba coś bardzo znaczącego, że próba dialogu politycznego rozpoczęła się pomiędzy dwoma ugrupowaniami ideologicznie zbliżonymi, czyli socjalnymi, choć kompletnie przeciwstawnymi na scenie politycznej. Jest coś w tym, że Lewicy powinno być bliżej do PiS-u niż do ugrupowań liberalnych - przyznaje w rozmowie z Niezalezna.pl.
Prof. Kik zaznacza, że „to by też świadczyło o rodzącym się pragmatyzmie po stronie Lewicy”.
- Ta koalicja politycznie i programowo nic nie ugra u boku ciągle ją marginalizujących ugrupowań liberalnych. To dla Lewicy ślepy zaułek
- spostrzega nasz rozmówca.
Uważa, że „jest też ryzykiem dla Lewicy dialog z PiS-em, ponieważ PiS ma taktykę pożerania sojuszników”.
Politologa zapytaliśmy też, czy rozpoczęcie rozmów Lewicy z rządzącymi to gwódź to przysłowiowej trumny formuły proponowanej przed tygodniami przez Koalicję Obywatelską - Koalicję 276.
- Koalicja 276 była koalicją bez sensu, niemieszczącą się w realiach demokracji parlamentarnej, gdzie są partie o konkretnym obliczu programowym
- mówi natychmiast prof. Kik.
- „Wszyscy jesteśmy liberałami” - przecież to sztuczna konstrukcja. Koalicja 276 właśnie to oznacza. Oznacza też bezsens, nielogiczność i irracjonalność tamtego postulatu. Liberałowie chcieliby Koalicję 276 z sobą na czele przy zmarginalizowaniu innych. Inni się obudzili - konkluduje.