Koalicja dzisiejszej opozycji powstaje w bólach, a w spazmach rodzą się coraz ciekawsze pomysły. Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził, mówi przysłowie, ale ten, kto je wymyślił, nie przewidział negocjacji o sprawach personalnych naszego anty-PiS - pisze Krzysztof Karnkowski w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Hołownia chce być marszałkiem Sejmu? Świetnie. Czarzasty chce być marszałkiem Sejmu? Świetnie. Będzie i jeden, i drugi, a raczej jeden po drugim. Lewica nie powinna mieć marszałków obu izb? Nie ma problemu, Biejat też nie będzie całą kadencję, dwa lata i myk, gdy Czarzasty weźmie Sejm, do TV wrócą może orędzia Tomasza Grodzkiego.
Tę ideę można rozszerzyć na program rotacyjny. Na przykład: PSL nie chce aborcji? Okay, dwa lata jesteśmy przeciw. Lewica chce, nawet bardzo – dwa lata będziemy za. Politycy znaleźli sposób na powszechne szczęście, zaraz uwierzę, że faktycznie zasłużyli, by wygrać wybory.