Roman Giertych ostatecznie pożegnał się z możliwością kandydowania do Senatu w ramach tzw. paktu senackiego. Winą obarczył Lewicę, która miała się temu ostro sprzeciwiać, jednak jak wynika z naszych ustaleń, nie tylko Lewica nie chciała firmować jego wyborczej przygody. - Widać, że nikt nie chciał wziąć na siebie tej odpowiedzialności, a oczywiste jest, że na pewno nie zrobiłaby tego Lewica. Nikt nie chciał podżyrować jego udziału w pakcie senackim – powiedziała nam poseł Anna Maria Żukowska, komentując pretensje Giertycha.
Przez dobre kilka tygodni mec. Roman Giertych budował polityczne napięcie wokół swojej ewentualnej kandydatury w ramach paktu senackiego opozycji. Zabiegał o poparcie w mediach społecznościowych, bo obecnie tylko tak mógł brać udział w polskiej debacie publicznej. Ostatecznie, sprawa jego kandydatury z poparciem opozycji upadła, a winą za ten stan rzeczy Giertych obarczył Lewicę. Postanowiliśmy zasięgnąć informacji u źródła, prosząc o komentarz poseł Annę Marię Żukowską.
Trochę przewrotnie spytaliśmy naszą rozmówczynię, czy Nowa Lewica nie czuje się winna rezygnacji Romana Giertycha ze startu do Senatu w ramach tzw. paktu senackiego. - Nie, bo jego nigdy w tym pakcie nie było. W jego głowie pewnie inaczej to wygląda, ale takie są fakty – odparła poseł.
Dopytywana, czy jeśli jednak Giertych zdecyduje się na samodzielny start (albo – co mniej prawdopodobne – Donald Tusk będzie się przy jego kandydaturze upierał), to wówczas Lewica wystawi w tym okręgu swojego kontrkandydata, stwierdziła, że Tusk „nie upierał się przy jego kandydaturze”.
– Jeżeli by się uparł, to ten Giertych by był w pakcie senackim, ale również pan Donald Tusk go nie zgłosił. Nikt go nie zgłosił, więc nie wiem, co by tutaj musiało się stać
– powiedziała.
Przypomniała, że aby kandydować do Senatu „trzeba zebrać 2 tys. podpisów w danym okręgu wyborczym”. – Jeżeli chodzi o Senat, to muszą być osoby wpisane na listy wyborców w kilku dzielnicach, zależy o który okręg chodzi. Te podpisy się trudno zbiera, zwłaszcza jak się nie jest na miejscu – dodała.
- oceniła.
W kontekście „żyrowania” spytaliśmy też o kandydowanie do Sejmu z list Nowej Lewicy działacza Obywateli RP Pawła Kasprzaka, który zamieścił na tę okoliczność w mediach społecznościowych specjalne oświadczenie. Kasprzak poinformował swoich potencjalnych wyborców, że jeśli dostanie się do Sejmu, będzie posłem niezależnym. Na pytanie czy takie stanowisko Kasprzaka było znane władzom Lewicy oraz czy rzeczywiście znajdzie się na jej listach posłanka odpowiedziała twierdząco. - Potwierdzam to. W przypadku pana Kasprzaka nie boję się o jego głosowania, w przeciwieństwie do pana Giertycha. Myślę, że mogę przewidzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa jak będzie głosował; że będą to głosowania w 99 proc. spójne z programem i linią Lewicy. Wiem jakie reprezentuje wartości, wiem w jakich sprawach jakie prezentował stanowisko i jest dla mnie wiarygodny swoimi czynami i tym, o co walczył. Nie widzę potrzeby związywania go partyjną dyscypliną, bo on jest kandydatem obywatelskim – stwierdziła.
Już oficjalnie. Obywatele RP jednogłośnie zdecydowali o moim starcie z listy Nowej Lewicy. Nowa Lewica z kolei akceptuje moją deklarację niezależności. Proszę o poparcie! Oświadczenia załączam. pic.twitter.com/vvBb6Z3xC7
— Paweł Kasprzak (@PawelCeKasprzak) August 10, 2023
Żukowska podkreśliła, że Paweł Kasprzak jest osobą „bliską” Lewicy „ze względu na wyznawane wartości – takie jak demokracja, praworządność, prawa człowieka, równość i solidarność”.