- Rząd zaczyna mieć odpowiedzialność za śmierć ludzi, a przynajmniej za zagrożenie życia, miejmy nadzieję, że nie za śmierć. To trzeba wyraźnie powiedzieć: jeśli temu żołnierzowi, który jest w stanie bardzo ciężkim, coś złego się stanie, odpowiedzialność za jego śmierć spada na pana Tuska, pana Kosiniaka-Kamysza i pana Bodnara, którzy zastraszyli żołnierzy i uniemożliwili im skuteczną obronę - powiedział Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny TV Republika w programie "Po 11".
Na przełomie marca i kwietnia w Dubiczach Cerkiewnych grupka ok. 50 rosłych imigrantów zaczęło atak na polską granicę. Byli agresywni i nie robili sobie nic z oddanych przez żołnierzy strzałów ostrzegawczych. Gdy żołnierze znaleźli się w sytuacji zagrożenia dla zdrowia i życia, oddali kilkadziesiąt strzałów w ziemię.
Imigranci o kaukaskich rysach twarzy, uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty, dopiero wtedy się wycofali. Strzały oddali młodzi wojskowi, ok. 30 lat. Zamiast pochwał, czekała na nich informacja do Żandarmerii Wojskowej, a następnie przyjazd jej przedstawicieli i zatrzymanie osób, które się broniły.
Postawione żołnierzom zarzuty dotyczą narażenia życia i zdrowia człowieka oraz przekroczenia uprawnień. Żołnierze zostali też zawieszeni w czynnościach służbowych.
Sprawę opisał wczoraj szeroko portal Onet, co z pewnością nie było na rękę Donaldowi Tuskowi. Na tyle, że milczał on przez kilkanaście godzin od jej opublikowania. A że pełni on funkcję premiera kraju, ciężko uwierzyć, że nie miał wiedzy na temat tego incydentu wtedy, kiedy do niego doszło.
Te bulwersujące wydarzenia skomentował na antenie TV Republika Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny stacji.
"Rząd zaczyna mieć odpowiedzialność za śmierć ludzi, a przynajmniej za zagrożenie życia, miejmy nadzieję, że nie za śmierć. To trzeba wyraźnie powiedzieć: jeśli temu żołnierzowi, który jest w stanie bardzo ciężkim, coś złego się stanie, odpowiedzialność za jego śmierć spada na pana Tuska, pana Kosiniaka-Kamysza i pana Bodnara, którzy zastraszyli żołnierzy i uniemożliwili im skuteczną obronę. Ci żołnierze, którzy w czerwcu się nie bronili, są z tego samego miejsca, gdzie ich kolegów wcześniej aresztowano za to, że bronili siebie i nas. Taki jest skutek. Jak się nie pozwala żołnierzowi bronić, to potem żołnierze giną, po prostu giną"
Dodał, że trzeba mieć nadzieję, "że nie dojdzie do najgorszego, ale jeśli dojdzie, to ta śmierć spadnie na nich".
"Oni już teraz nie tylko za to, że w pół roku zrujnowali gospodarkę, ale też za to, co dzieje się z tymi żołnierzami, odpowiadają. I za kolejne tragedie, bo teraz słyszymy, że są tysiące migrantów do Polski zwożone. Już w tej chwili są zwożone z Niemiec tysiące imigrantów. Zaraz dojdzie do kolejnych tragedii. Na granicy to przynajmniej stoją jakieś oddziały, które własnymi piersiami bronią, bo nie mogą używać broni. A kto nas będzie bronił w środku kraju? Policjanci, którzy będą się bali wyjąć broni, a może nawet pałki, bo ktoś się skrzywi, bo to uśmiechnięta Polska nie może bronić przed terrorystą z nożem, albo z pistoletem"