Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandarmeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania - odparł szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany o dwa miesiące milczenia nt. potraktowania polskich żołnierzy jak bandytów.
Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających uchodźców. Prokuratura oskarżyła dwóch o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Z blisko półgodzinnym opóźnieniem, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wyszedł do dziennikarzy.
Rozpoczął od ogólników: „Chcę powiedzieć z w imieniu całego Ministerstwa Obrony Narodowej, że jesteśmy zawsze z żołnierzami. Jesteśmy z tymi wszystkimi, którzy pełnią tam misję. Działania podejmowane przez Straż Graniczną, wojsko i policję są działaniami w zakresie i na podstawie prawa. To zawsze naczelna zasada”.
Zastrzegł, że „wszyscy żołnierze zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa”. - Wiedzą o tym dobrze i robią to pełną elegancją - dodał.
Odnosząc się konkretnie do głośnych zdarzeń z końca marca br., mówił:
„Wiem, że kwestie, które są dziś mocno analizowane, są przedmiotem wielu pytań, to zdarzenia z końca marca tego roku, dotyczące działań na granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Pod koniec marca doszło do zdarzenia, o którym zostałem wówczas poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiałów, które otrzymał od strażników granicznych, do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu tego do prokuratury, do Pionu Wojskowego”.
Dopytywany przez Telewizja Republika, dlaczego przez dwa miesiące zdarzenie było ukrywano przed opinią publiczną, odparł:
„jeśli chodzi o samo zdarzenie, nic nie było ukrywane, tylko to jest postępowanie o charakterze operacyjnym, śledczym, dochodzeniowym więc też ja nie jestem osobą uprawnioną do informowania. Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandermeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania”.
- Jeśli chodzi o sam sposób zatrzymania, bo on jest bulwersujący i dla mnie, to tutaj takiej informacji nie miałem. Nie ma konieczności w tak ofensywny sposób, szczególnie wobec tych, którzy chronią polskiej granicy, takie zachowania stosować. Dlatego nakazałem wyjaśnienie tej sprawy. Jeśli ktoś przekroczył uprawnienia, poniesie za to konsekwencje - przekazał szef MON.