Szef MON Władysław Kosiniak-Kamsyz usłyszał podczas konferencji prasowej kilka trudnych pytań od Jacka Ozdoby, posła Suwerennej Polski. - Chciałem pana zapytać, jak panu nie jest wstyd w sytuacji, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna, a nasi żołnierze są narażani na utratę życia bądź zdrowia. Pan nie wychodzi i nie broni polskiego munduru - powiedział do ministra Ozdoba.
Na przełomie marca i kwietnia w Dubiczach Cerkiewnych grupka ok. 50 rosłych imigrantów zaczęło atak na polską granicę. Byli agresywni i nie robili sobie nic z oddanych przez żołnierzy strzałów ostrzegawczych. Gdy żołnierze znaleźli się w sytuacji zagrożenia dla zdrowia i życia, oddali kilkadziesiąt strzałów w ziemię.
Imigranci o kaukaskich rysach twarzy, uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty, dopiero wtedy się wycofali. Strzały oddali młodzi wojskowi, ok. 30 lat. Zamiast pochwał, czekała na nich informacja do Żandarmerii Wojskowej, a następnie przyjazd jej przedstawicieli i zatrzymanie osób, które się broniły.
Postawione żołnierzom zarzuty dotyczą narażenia życia i zdrowia człowieka oraz przekroczenia uprawnień. Żołnierze zostali też zawieszeni w czynnościach służbowych.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej oświadczył dziś, że miał wiedzę o tym wydarzeniu. W pewnym momencie na konferencję wkroczył Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski, który zadał ministrowi obrony kilka trudnych pytań.
"Chciałem pana zapytać, jak panu nie jest wstyd w sytuacji, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna. Nasi żołnierze są narażani na utratę życia bądź zdrowia, a pan nie wychodzi i nie broni polskiego munduru. Jest pan niekonsekwentny. Ja oczekiwałem, że pan wyjdzie i powie, że pan rozmawiał z prokuratorem generalnym na temat zarządzania prokuratora regionalnego w Lublinie, który powołał zespól śledczych, którego celem, będzie zebranie i karnoprawna ocena materiału dowodowego dotyczącego zachowań funkcjonariuszy podejmowanych wobec cudzoziemców, którzy przekroczyli granicę polsko-białoruską. Panie premierze, jest pan ministrem obrony narodowej. Czy pan sobie zdaje sprawę, że dzisiaj uzycie środków przymusu bezpośredniego, ochrona własnego życia funkcjonariuszy będzie obarczona tym, że nie stoicie za nimi murem?"
Polityk Suwerennej Polski zwracając się do Kosiniaka-Kamsyza powiedział też, że "kłamie pan w sprawie pana prokuratora Janeczka, bo wydał on oświadczenie, w którym mówi on, że jest odcięty".
"Ile razy pan jako szef MON spotkał się pan z zastępcą prokuratora generalnego, który zgodnie z prawem nadzoruje pion wojskowy, a został odcięty niezgodnie z prawem? Pan ponosi pełną odpowiedzialność. Na koniec dnia może się pan zasłaniać kwestiami koalicyjnymi lub innymi tematami. Prawda jest taka, że nie macie wstydu, bo jeszcze niedawno pluliście na polski mundur. Razem z Donaldem Tuskiem pozwalał pan na to, by żołnierze polscy byli wyzywani, by w kampanijny scenariusz wpisywał się film „Zielona granica”, a pan nie reagował, kiedy wasi celebryci na granicy wpisywali się w narrację Federacji Rosyjskiej"
"Jak się używa mocnego słowa „wstyd”, trzeba zastanowić się nad waszym postępowaniem, nad postepowaniem naszych poprzedników. Czy zbudowaliście zaporę, która jest nie do przejścia, bo tak mówiliście? Nie, musimy ją dziś wzmacniać. Czy zmieniliście przepisy w zakresie użycia broni? Nie, musimy to zrobić teraz my. Czy zrobiliście pomoc prawną dla żołnierzy, jeżeli są w takiej sytuacji, gdy są prowadzone wobec nich dochodzenia? Nie, przez 8 lat tego nie robiliście. Dlaczego nie macie teraz też honoru uderzyć się we własne piersi? Zapraszam do współpracy w tej kwestii, bo bezpieczeństwo państwa polskiego nie powinno mieć barw partyjnych. Ja głosowałem za umocnieniami na granicy, gdy byłem w opozycji i nie krytykowałem takiego działania. Pan zachowuje się inaczej, bo pan przyjął taką metodę"
Chwilę później szef MON opuścił salę, w której odbyła się konferencja.