Niezalezna.pl: Roman Giertych, ale i inni politycy koalicji 13 grudnia od pewnego czasu próbują grać narracją "sfałszowanych" wyborów prezydenckich. Do akcji dołączył też Donald Tusk, który - zdaje się - zmienił zdanie. Jak to wszystko potoczy się dalej? Jak zachowa się marszałek Sejmu, Szymon Hołownia?
Andrzej Śliwka: Co do marszałka Hołowni - trzymam go za słowo. Chociaż jego zdanie, w polityce, póki co nic nie znaczy, bo zawsze może je zmienić. Jednakże - zadeklarował, że on w tym cyrku udziału brać nie będzie. Musi mieć on jednak świadomość tego, że jeżeli niezgodnie z Konstytucją nie dokona zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego przed Sejmem, to grozi mu Trybunał Stanu. Twórczo rozwijając praktykę bodnarowców - jest to niedopełnienie obowiązków. Bardziej obawiam się jednak tego, że trzeba tej sprawy pilnować. Patrząc na ruchy ze strony obecnej ekipy rządzącej - po nich można się wszystkiego złego spodziewać. Polską rządzi szaleniec. Donald Tusk zwariował. Jeżeli się posłucha tego, co mówi premier w 38-milionym kraju, w sercu Europy, to można złapać się za głowę. To jest przykład polityka, który dla własnych, partykularnych interesów, destabilizuje sytuację w Polsce. Tak zachowują się szkodnicy. Z historii Polski pamiętamy szkodników, którzy podpalali Polskę. Trzeba postawić Donaldowi Tuskowi pytanie - kto mu to zlecił? Żaden polski patriota by się w ten sposób nie zachowywał. Wybory zostały przeprowadzone zgodnie ze sztuką. Były w każdej komisji przedstawiciele różnych kandydatów, różnych komitetów. Ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy.
Ale już słyszymy wypowiedzi niektórych polityków - np. Michała Szczerby, który mówi, że on ma "problem" z Izbą Sądu Najwyższego, która tę ważność stwierdza.
Michał Szczerba ma wiele problemów, szczególnie sam ze sobą. On słynie z tego, że lubuje się w dezinformacji, we wprowadzaniu chaosu. Nie jest to osoba kompetentna. Nie jest prawnikiem. Nie ma elementarnej wiedzy na temat samego procesu. Pracowałem z nim w komisji ds. tzw. "afery wizowej". To jest człowiek, który myli świadka z oskarżonym, osobę wezwaną z prokuratorem. Akurat Szczerba jest ostatnią osobą, która mogłaby jakkolwiek stwierdzać autorytatywnie, że coś jest nie tak, albo jest prawidłowo. Trzeba jasno powiedzieć - zgodnie z Konstytucją RP, art. 127 - Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyborów. Koniec kropka. Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższą, jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która w pełnym składzie orzeka o ważności wyborów. Tak było w 2020 roku, w 2023 roku, 2024 i będzie w 2025. Nie możemy pozwolić, żeby tacy polityczni płaskoziemcy podpalali Polskę. Trzeba tego pilnować.
Załóżmy, że zaczną teorię przekładać na praktykę. Czy polska opozycja ma przygotowane rozwiązanie na taki wariant?
Tu się nie ma co oszukiwać. Polacy wniosą Karola Nawrockiego do Pałacu Prezydenckiego - jeżeli dojdzie do sytuacji, w której będą próbowali doprowadzić do tego, że głosy prawie 11 milionów Polaków nie będą miały znaczenia. Sąd Najwyższy jasno stwierdza, że te protesty, które napływają - są miernej jakości spisane. Roman Giertych chyba je przygotował, a "Silni Razem" je podpisywali.
Rzecznik Sądu Najwyższego, Aleksander Stępkowski, przyznał, że wygląda na to, iż wśród protestów pojawia się mnóstwo kopii.
Tak. Oni chcą spróbować wzbudzić wśród opinii publicznej przeświadczenie, że są masowe protesty i wątpliwości, co do głosowania. Trzeba spojrzeć na to z innej strony. Samo głosowanie przebiegało względnie w sposób spokojny. Co do samego procesu głosowania - nikt nie powinien mieć zastrzeżeń. Jeżeli dochodziło do jakichś incydentów, co do liczenia głosów, to one działały w dwie strony. Zarówno na niekorzyść Karola Nawrockiego, jak i Rafała Trzaskowskiego. Ale to Sąd Najwyższy zlecił wyłącznie 13 razy ponownie przeliczyć głosów. Większy problem tkwi w czymś innym... Jeżeli rzeczywiście oni chcą to robić - to z jakiegoś powodu. Przerżnęli te wybory z kretesem. Takie osoby, jak Sławomir Nitras, Cezary Tomczyk, Roman Giertych czy Donald Tusk, odpowiadają za tę porażkę. Oni muszą w jakiś sposób temu swojemu najtwardszemu elektoratowi wytłumaczyć. Przecież nie będą mówili, że przegrali, bo są niekompetentni, a Rafał Trzaskowski był marnym kandydatem. Oni muszą szukać jakichś winnych. Jeszcze jedna rzecz - jeżeli mamy się naprawdę czymś zająć, to zajmijmy się kampanią wyborczą. Sposobem jej prowadzenia. Tym, że była to najbardziej brutalna kampania po 1989 roku. Nigdy nie było takiej sytuacji, że cały aparat państwa, służby specjalne, fundacje sponsorowane i przez zagraniczny kapitał i przez spółki Skarbu Państwa, prowadziły kampanię pro-Rafał Trzaskowski, a przeciwko kandydatom prawicy. To wymaga wyjaśnienia. My tego nie zostawimy.
Można tu liczyć na reakcję Brukseli bądź... Waszyngtonu?
Myślę, że ten sygnał - ze strony naszych europejskich i światowych partnerów był jasny. Od Ursuli von der Leyen, przez Donalda Trumpa, Giorgię Meloni, Friedricha Merza poszedł jasny sygnał - prezydentem jest Karol Nawrocki. Opinia międzynarodowa uznała, stwierdziła te wybory. Dla mnie najważniejsze jest orzeczenie Sądu Najwyższego i opinia Polaków. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że Donald Tusk będzie robił wszystko, co w jego mocy, by destabilizować sytuację w państwie... Naszą mądrością jednak powinno być to, by nie wchodzić z nim w niepotrzebne bitwy, ponieważ w "błocie ze świnią się nie wygra". My mamy siłę prawie 11 milionów Polaków, którzy poszli i wybrali Karola Nawrockiego. Jeżeli zaś spojrzymy na pierwszą turę wyborów, to ponad 60 proc. Polaków dało czerwoną kartkę temu złemu, skorumpowanemu rządowi.