Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Andrzej Duda podpisał budżet na 2025 r. oraz przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej • • •

Ogień z wodą, dzień z nocą – testujemy Jeepa Wranglera Unlimited

Samochód terenowy i hybryda. I to taki samochód terenowy, do którego, choć jej nie lubię, pasuje jak ulał nazwa kultowy. A jednak to prawda. Jeep Wrangler, bo o nim mowa, wjeżdża na rynek wyposażony w miks silników elektrycznych i spalinowego. Razem daje to 381 koni mechanicznych mocy i bajeczne 637 niutonometrów momentu obrotowego.

Wielu z Państwa kiwa w tej chwili z politowaniem głową i mówi: hybrydowa terenówka? To się nie może udać. A bo ja wiem? Też byłem sceptyczny. Jednak miałem przyjemność testowania rzeczonego Wranglera na najprawdziwszym torze do jazdy off road. Z wjazdami i zjazdami na strome górki, gdzie miałbym olbrzymi kłopot z wejściem na nogach. Z brodzeniem w niezłym błocku i z zakrętami pod najostrzejszymi kątami. I co? Wrangler dał radę bez najmniejszych problemów. Dzięki reduktorowi i trybowi jazdy off road, jak również zmyślnemu urządzeniu ustawiającemu jazdę na osiem kilometrów na godzinę w tymże trybie, auto bez szemrania pokonywało przewyższenia, z jakimi inne motoasy terenu miałyby zapewne trudności. Ani na chwilę nie groziło mi zawiśnięcie czy nie daj Bóg dachowanie. Ten samochód, nawet w trybie zupełnie elektrycznego off roadu, to jednak Wrangler.

Oczywiście poza tym trzeba pamiętać, że to jednak hybryda – wymaga ładowania – i odwdzięcza się niedostępnym do tej pory spalaniem paliwa na poziomie poniżej pięciu litrów. Gdy jednak silnik elektryczny się wyładuje, wrócimy do emisji zupełne innej, zupełnie spalinowej. Jazda poza terenem jest, jak to takim samochodem, bardzo twarda. Ale za to może być też bardzo szybka. Choć nie za szybka, bo prędkość maksymalna jest tu ograniczona elektronicznie do wartości znacznie poniżej 200 km na godzinę.

Z pewnością jest to samochód, którym możemy pokonywać góry, lasy, a nawet i niektóre rzeki. Głębokość brodzenia to 76 centymetrów. Bardzo, ale to bardzo terenowy, przy tym bardzo, ale to bardzo komfortowo wyposażony we wszystko, czego potrzeba do bezpiecznej i miłej podróży (pomijając twardość zawieszenia, do której trzeba się przyzwyczaić). Cena w zależności od wersji to wydatek przeszło 300 tysięcy złotych. Warto? Pytanie czy bogaci fani terenówek są też fanami eko?

Dane TECHNICZNE:

Silnik 1995 ccm

Moc łączna 381 KM 5250 obr/min (silnik benzynowy 272 i elektryczny 145 KM)

Przyspieszenie 0-100 km/h 6,4 sek

Łączny moment obrotowy 637/ 3000

Prędkość max (ograniczona elektr.) 177 km/h

Zużycie paliwa (cykl mieszany – dane producenta) 3,5 – 4,1 l/100 km

Masa własna\ Dopuszczalna masa 2348/2812

Wymiary (dł./szer./wys z dachem hard top.) 4882 mm/1894/1838

Pojemność bagażnika 533-1910 l.

Kąt najazdu: ok 36 stopni

Głębokość brodzenia 760 mm

Cena od (wersja Sahara): 303 500 zł

Wyposażenie m.in.: 4 poduszki, klima aut. dwustrefowa, ABS, ESC, kamera i czujniki cofania, alarm, system multimedialny, nawigacja GPS, felgi aluminiowe, automat, skrzynia z reduktorem, tryby jazdy off road i wiele innych

 



Źródło: niezalezna.pl

#motoryzacja #test

Igor Szczęsnowicz