prof. Tomasz Panfil
O autorze
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Wojownik sarmacki
„Tak wysoko rozwinął swe męstwo, że dorównywał chwałą wojenną nie tylko wszystkim naszym wodzom, ale i obcym, owym starożytnym Scypionom, Mariuszom i Maksymom. Zwykł był zawsze dopuszczać do narad, gdy była mowa o sprawach wojny, czytających rotmistrzów i pułkowników, zwłaszcza tych, którzy mieli pewną znajomość historii” – pisał o hetmanie Janie Tarnowskim jeden z pierwszych polskich biografistów, kanonik krakowski Szymon Starowolski.
Wieszanie zdrajców
Na wieść o tym, że lud Wilna, a potem Warszawy, wiesza arystokratów, zgroza ogarnęła europejskie dwory. Oto w 1794 roku sprawdzał się trwający już prawie pięć lat koszmar monarchów i warstw panujących: rewolucyjna zaraza rozlała się z Francji na inne państwa. Nie chciano dostrzec podstawowej różnicy: ślepa furia Francuzów kierowała się pod dowolnym pretekstem przeciwko wszystkim. Sprawiedliwy gniew Polaków wymierzony był w konkretnych ludzi mających na sumieniu najgorsze zbrodnie: sprzedawanie wartości za moskiewskie i pruskie złoto, zdradę państwa, Ojczyzny i Narodu.
Wolność, równość, Polska...
Henryk Sienkiewicz pisząc „Trylogię” kierował się przede wszystkim chęcią pokrzepienia polskich serc znękanych trwającą już od stu lat niewolą. Ukazując przeszłą chwałę i wielkość, nie omieszkał wytykać rodakom wad narodowych. Jedną z nich było uparte trzymanie się starych i przestarzałych rozwiązań. Krytykę konserwatyzmu, ślepego na pożytki postępu włożył Sienkiewicz w usta Pana Wołodyjowskiego, który patrząc z uznaniem na szwedzki ufortyfikowany obóz rzekł do Zagłoby: „Siła książek w cudzoziemskim wojsku człek musi zjeść, siła rzymskich autorów przewertować, nim oficerem znaczniejszym zostanie, u nas zaś nic to. Po staremu jazda w dym kupą chodzi i szablami goli, a jak zrazu nie wygoli, to ją wygolą… — Gadaj zdrów, panie Michale! a któraż nacja tyle znamienitych wiktoryj odniosła? — Bo i inni dawniej tak samo wojowali, nie mając zaś tego impetu, musieli przegrywać; ale teraz zmądrzeli i patrz waćpan, co się dzieje”.
Zadwórze – polskie Termopile
13 sierpnia Budionny otrzymał swój: „zająć Lwów!”. Cztery dywizje i brygada specjalna, liczące 18 tysięcy szabel, dysponujące 30 działami, 230 ciężkimi karabinami maszynowymi, wspierane przez samochody pancerne, ruszyły do natarcia. Lwów nie uląkł się Konarmii: „Od tego jesteśmy Lwowem – by zginąć, a nie oddać się bez walki!” – powiedział wiceprezydent Julian Obirek. Na przedpolu Lwowa pędząca czerwona kawaleria natknęła się na batalion piechoty dowodzony przez kapitana Bolesława Zajączkowskiego, wchodzący w skład grupy operacyjnej rotmistrza Romana Abrahama, legendarnego już dowódcy „Straceńców” z czasów wojny polsko-ukraińskiej. Batalion tworzyli lwowscy ochotnicy: rzemieślnicy, skauci, uczniowie i studenci, Orlęta od niemal 2 lat przelewające krew w obronie Miasta i Ojczyzny. Było ich 330.